Witam wszystkich.
Po prostu jestem tak zdesperowana i tak się zadręczam, że muszę o tym napisać.
No więc ponad 2 miesiące temu poznałam chłopaka o 5 lat starszego od siebie (ja mam 16, on 21). Sms-owaliśmy od rana do nocy. I właściwie dopiero po miesiącu takiego intensywnego sms-owania umówiliśmy się. Po tym spotkaniu widziałam, że zachowuje się inaczej, tzn. te sms-y nie były już tak czułe jak wcześniej. Po dwóch dniach zapytałam, co go we mnie zniechęciło, bo widzę że się coś zmieniło. A on na to, że nic, ale chyba jednak jestem dla niego za młoda. Ale, że fajna ze mnie dziewczyna, dobrze się ze mną gada i przecież możemy nadal pisać. Nie liczyłam od razu na związek, ale było mi przykro, że tak z góry wszystko przekreślił przez mój wiek. Tym bardziej, że wcześniej narobił mi cholernej nadziei. Zgodziłam się na ten układ i udawałam, że wszystko w porządku. Jednak po paru dniach wszystko wróciło do normy i pisaliśmy tak samo jak wcześniej. Po jakimś czasie znowu się z nim widziałam i na tym spotkaniu pocałowaliśmy się. Uznałam, że to raczej znak, że zmienił zdanie co do mojego wieku i traktuje mnie poważnie. Potem nasz kontakt różnie wyglądał - raz wydawało mi się, że jest dobrze a raz nie. Nieraz napomknął, że jestem młoda itd. ale raczej w żartach. I spotkaliśmy się ostatnim razem w zeszłą niedzielę. Spędziliśmy ze sobą ponad 3 godziny i myślę, że gdyby było coś nie tak, to chciałby je skrócić. I po pierwsze, nie przytulałby mnie ani nie całował. Ale po tym spotkaniu znowu jest inaczej. W poniedziałek napisał do mnie parę sms-ów, które za każdym razem składały się z paru słów. Od popołudnia przestał pisać, to dałam mu od siebie odetchnąć. No ale wieczorem napisałam do niego na GG i też odpisywał jak na odczepne. No i że dzisiaj (tzn. wczoraj) nie pisał sms-ów, bo ma konto zablokowane. Z kolei dzisiaj w ogóle się nie odezwał. A ja się narzucać nie będę, skoro nie ma ochoty pisać.
Nie mam pojęcia co mam zrobić w tej sytuacji. Teraz tylko cały czas się zadręczam i szukam winy w sobie. Popadam w skrajności. Nawet już myślałam czy może przypadkiem mój śmiech go zniechęcił... Proszę Was, co mogę zrobić w tej chorej sytuacji ?
_________________
"Nie obawiaj się, że góry są za wysokie, droga zbyt długa, kwiaty zwiędną, za blisko czyjeś oczy wpatrzone z nadzieją, a potem tylko z wyrzutem. Nie obawiaj się, abyś nie musiał żałować tego, że zabrakło Ci odwagi."