Ostatnio, z polecenia znajomego, natknąłem się na
artykuł odnoszący się do błędów, jakie mają popełniać
aborcjoniści. Pozwolę sobie go skomentować.
Błędy pro-liferów
W artykule zawartych zostało wiele niedomówień i krzywdzących tez, które mogą prowadzić do
manipulacji.
Po pierwsze, już sam tytuł artykułu jest bardzo nie na miejscu, gdyż odnosi się do aborcjonistów. Zgodnie z definicją słownikową, aborcjonista to:
1. zwolennik dopuszczalności przerywania ciąży;
2. zob. aborter
Interpretując zatem punkt 1 tej definicji dosłownie, aborcjonista jest zwolennikiem dopuszczalności przerywania ciąży w ogóle - w każdym wypadku, niezależnie od okoliczności. Jednakże, zdecydowana większość (nawet 90%) osób przeciwnych wprowadzeniu bezwzględnego zakazu aborcji nie jest jej zwolennikami, a są to raczej osoby pragmatyczne, które potrafią przewidywać różne sytuacje.
Po drugie, przykłady przytoczone w artykule odnoszą się do sytuacji niezwykle rzadkich i mają niewiele wspólnego z życiem codziennym. Z całego serca podziwiam te kobiety, jednak uważam, że ich wypowiedzi nie powinny być traktowane jako argument w tej dyskusji. Dlaczego? Ponieważ od szczerej intencji podzielenia się z innymi swoimi uczuciami i przemyśleniami do wykorzystania ich celem manipulacji ludźmi niedaleka droga, czego obecnie jesteśmy świadkami.
Jeżeli chodzi o moment w którym zarodek staje się człowiekiem - jako katolik w pełni się z tym zgadzam, jednakże nie jest to dla mnie żaden argument dla wprowadzania krzywdzącego prawa, które jawnie uprzedmiotawia kobiety (nikt nie uprzedmiotawia nienarodzonych dzieci, bynajmniej! - jak zasugerował to autor artykułu). Z naukowego punktu widzenia, wbrew temu co próbuje wmówić nam autor artykułu, moment w którym zarodek staje się człowiekiem jest kwestią niejednoznaczną i nie każdy musi przyjmować punkt widzenia wynikający z doktrynalnej nauki Kościoła Katolickiego - nie jesteśmy państwem wyznaniowym, lecz
świeckim.
Cytat:
Nie ma żadnych podstaw do automatycznego wszczynania postępowania karnego przeciw kobiecie, która poroniła.
Czyżby?
http://www.stopaborcji.pl...rojekt_2016.pdf
Cytat:
5) art. 157a otrzymuje brzmienie:
Art. 157a. § 1. Kto powoduje uszkodzenie ciała dziecka poczętego lub rozstrój zdrowia
zagrażający jego życiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. (...)"
Interpretując ten przepis dosłownie, kobieta, która poroni, może zostać pociągnięta do odpowiedzialności karnej lub co najmniej zostać poddana serii podchwytliwych pytań w momencie przesłuchania. Z pewnością bowiem znajdą się oszołomy, dla których poronienie może być spowodowane wyłącznie celowym działaniem na szkodę nienarodzonego dziecka.
Cytat:
Powstrzymanie się od odebrania komuś życia nie jest heroizmem, ale respektowaniem prawa do życia tej osoby.
Kolejna manipulacja. Oczywiście, w sytuacjach gdy jest to świadoma decyzja kobiety - w pełni się zgadzam. Jednakże w momencie gdy stanie się to przymusem prawnie unormowanym, wówczas nie będzie to już nawet heroizm, a ofiara. Ofiara, którą będzie musiała ponieść kobieta, której odebrano wolną wolę, prawo wyboru. Tutaj powraca wspomniany przeze mnie wcześniej problem uprzedmiotowienia kobiety - nie jest to już osoba posiadająca rozum i wolną wolę, a bezwolny twór, który nie ma żadnych praw - w imię czego?
Cytat:
Dziecko poczęte w wyniku gwałtu nie powinno ponosić kary śmierci za przestępstwo dokonane przez jego ojca na jego matce.
Takie stwierdzenia prowadzą do bardzo krzywdzących wniosków.
Po pierwsze, z tego co sobie przypominam, Kościół Katolicki naucza, że dziecko powstaje z miłości matki i ojca. Obrzydliwym i niezmiernie krzywdzącym jest zatem nazwanie gwałciciela ojcem.
Wyobraźmy sobie teraz 12-letnią dziewczynkę, która została zgwałcona i zaszła w ciążę. Nosi w sobie dziecko zwyrodnialca, który ją skrzywdził, sama będąc jeszcze dzieckiem. Dlaczego ma przeżywać kolejną traumę, a geny gwałciciela mają być przekazywane dalej - w imię czego?
Uważam, że taki punkt widzenia rodzi ryzyko drastycznego zwiększenia ilości gwałtów - kolejną ich przyczyną może stać się chęć przekazania materiału genetycznego. Może jeszcze wprowadźmy nową okoliczność łagodzącą o tymże tytule?
Ponadto, czy ludzie nie zdają sobie sprawy, co będzie się działo z dziećmi z gwałtu urodzonymi pod przymusem? Będą natychmiastowo mordowane lub zostawiane w śmietniku, a argument o Oknach Życia, Domach Dziecka (w których praktycznie nie ma miejsc), Domach Samotnej Matki i innych inicjatywach to jawne kłamstwo - taki kit można wciskać ludziom nieznającym realiów i nieposiadającym własnego zdania. Innymi słowy manipulacja.
Na marginesie zastanawia mnie również jak to jest, że dziecko poczęte w wyniku gwałtu należy bezwzględnie cenić i chronić, a dziecku dwojga ludzi, którzy nie są co prawda sakramentalnym małżeństwem (z różnych względów), a bardzo się kochają i tworzą rodzinę, można odmówić chrztu (istnieje przepis KKK, który to potwierdza)? Przecież chrzest dotyczy dziecka, a nie rodziców - w czym więc dziecko poczęte w wyniku gwałtu jest "lepsze"? A argument, że tacy rodzice mogą nie być w stanie wychować dziecka w wartościach chrześcijańskich do mnie nie przemawia - włączenie dziecka do wspólnoty Kościoła jest efektem wtórnym chrztu - najważniejszym celem chrztu jest bowiem uwolnienie dziecka z grzechu pierworodnego. Jak zatem można to nazwać, jak nie czystą hipokryzją?
Nie wspominając o tym, że odpowiedź na pytanie (czy bardziej stwierdzenie) nr 14 jest wymijająca i zupełnie nie na temat, a pozostałe akapity zawierają tyle sprzeczności i wątpliwych moralnie tez, że nie sposób ich nawet skomentować bez użycia sformułowań powszechnie uznawanych za wulgarne, tudzież obraźliwe.
Na zakończenie, dla jasności - jestem katolikiem, wdzięcznym Panu Bogu za życie, które otrzymałem. Jestem również, co do zasady, przeciwny aborcji (wbrew temu, co zapewne zarzuciłaby mi społeczność pro-life). Uważam jednak, że każdy człowiek posiada wolną wolę (będącą darem Bożym!), która nigdy nie powinna zostać mu odebrana. Projekt ustawy antyaborcyjnej wprost godzi w gwarantowane konstytucyjnie wolności i prawa jednostki. Stoi również w sprzeczności z wypracowanym przez wieki prawem międzynarodowym. Stoję również na stanowisku, że unormowany w 1993 r. kompromis nie powinien zostać naruszony z przytoczonych wyżej przyczyn. Mówi się, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu - powiedziałbym wręcz, że nadgorliwość rodzi faszyzm. Ideologia nigdy nie powinna przejąć kontroli nad prawem, gdyż wówczas nie będzie to już prawo, a dyktatura.
_________________
Let’s play this democracy game, shall we?