Panel logowania

Nie masz jeszcze konta na e-Mlodzi.com?

Zarejestruj si!

Zapomniae hasa?

Przypomnij je

Autor

Wiadomo

Dejw93

Stały User


Doczy: 30 Lis 2013

   

Wysany: 2016-09-22, 19:05   Alternatywa dla nerwicy

Hejo,
Wracam tu do was w sromocie i nędzy, by szukać dalej jakiegoś iluzorycznego wsparcia. Wiem, że już kiedyś za moje wątki zostałem zjechany od góry do dołu na tym forum. Zresztą słusznie. Do rzeczy. Proszę to potraktować poważnie.
Pytanie na dziś brzmi: jak walczyć z nerwicą? A przede wszystkim z jej typowymi fizycznymi przejawami? Mógłbym teoretycznie oprzeć swą wiedzę na necie ale może jednak spróbuję się poradzić kogoś kto to przechodził, o ile kogoś takiego znajdę. Ewentualnie poszukuję kogoś z kim mógłbym na spokojnie o tym popisać. Myślałem o jakiejś medycynie alternatywnej ale nie wiem na ile takie „zielarstwo” jest bezpiecznie dla zdrowia. Rozpatrywałem też możliwość nauki intensywnej medytacji czy coś w ten deseń. Kiedyś troszkę medytowałem i zauważyłem nieznaczną poprawę w swojej sytuacji. Generalnie szukam jakichkolwiek metod poza medycznymi drogami, bo te kojarzą mi się coraz gorzej. Pewnie medycyny "oficjalnej" nie uniknę, niemniej jednak warto by może mieć coś jeszcze pod ręką.
Teoretycznie można by się skierować ku jakiejś terapii. Byłem tam na jakiejś ostatnio ale ten doktor to strasznie jakiś drętwy i nieżyciowy był. Jak można z kimś takim w ogóle rozmawiać o problemach? Dla mnie lekarz powinien być przede wszystkim otwarty i uśmiechnięty. Ostatnio z kolei za kolejną terapię zaśpiewano mi taką cenę, cobym się zesr… Ledwo usiłuję odłożyć kilka tysięcy na operację a tu jeszcze mam płacić drugie tyle za terapie? Nie stać mnie.
Obecnie jestem w miarę szczęśliwy. Muszę, skoro jestem na psychotropach (a przy okazji też na bezrobociu – w końcu po raz pierwszy w życiu mam czas na moje zainteresowania i ukochane zajęcia). Ostatni mój seksuolog – psychiatra przepisał mi takie silne leki na uspokojenie, że przeszły mi po czasie wszystkie przejawy zdenerwowania (kołatanie serca, bóle żołądka, bezsenność, problemy z oddychaniem, uporczywe myśli dotyczące wiecznej samotności, "kręcenie kuli"). No ale wiecznie tego brać chyba nie będę? Na pytanie jak długo mam to brać, to mi odpowiedział, że aż nie znajdę sobie dziewczyny. Nosz kolejny fantasta. Misja na Marsa byłaby lżejszym wyzwaniem niż znalezienie kobiety, która by mnie zaakceptowała – z nerwicą i inną nieprzyjemną, bo nieuleczalną chorobą (nie bez przyczyny napisałem psychiatra-seksuolog a przecież żadna dziewczyna nie zaakceptuje kalekiego seksualnie mężczyznę).
 

rainy day  

Wymiatacz

kotoholiczka



Imię: Julia

Wiek: 24

Doczya: 29 Maj 2016

   

Wysany: 2016-09-22, 19:13   

Boże, walisz takim smutkiem...
Na nerwicę jestem chora od już prawie trzech lat. I aktualnie mogę się pochwalić, iż nie dokucza mi na co dzień - coraz lepiej ją zwalczam. Objawy chyba podobne do Twoich. Napisz do mnie na pw to porozmawiamy, jeśli oczywiście chcesz.
_________________
"Sometimes it takes nine lives to save one."
 

philosophus  

Pogromca postów


Doczy: 07 Lut 2013

   

Wysany: 2016-09-22, 20:27   

Dejw93 napisa/a:

Ledwo usiłuję odłożyć kilka tysięcy na operację a tu jeszcze mam płacić drugie tyle za terapie? Nie stać mnie.



Pieniądze na operację? NFZ przecież wszystkie niezbędne rzeczy refunduje, popracuj na umowę-zlecenie to będziesz miał opłaconą składkę zdrowotną.

Dejw93 napisa/a:

Muszę, skoro jestem na psychotropach



Aż tak źle? Nie wystarczyłyby jakieś antydepresanty?

Tak pokrótce:

-Naucz się myślenia alternatywnego. Jak coś wydaje się fatalne, to wymyśl sobie jakąś ekstremalnie optymistyczną wersję, a potem spróbuj z tego wszystkiego ułożyć coś sensownego pośrodku- w wielu przypadkach możesz wtedy odkryć że sytuacja jest całkiem do wyprowadzenia.
Sam miałem problemy z czarnowidztwem i problemy zdrowotne. Teraz wyzdrowiałem, a czarnowidztwo dotyczyło m.in. właśnie znalezienia pracy. W tej chwili telefon urywa mi się od ofert.

-Jeżeli nie jadasz serów, to możesz mieć niedostatek wapnia w organiźmie, co skutkuje b. różnymi zaburzeniami, także psychicznymi. Jeżeli masz nietolerancję laktozy, to polecam sery kozie- nie szkodzą. Miałem problemy z depresją i chyba tez lekką nerwicę. Antydepresanty mi pomogły ale na dobre wyszedłem z kłopotów dopiero jak zrewidowałem dietę i odkryłem że właśnie prawie nie jadałem wapnia.

-Medytacja jak najbardziej jest dobra. Potwierdzono że pozytywnie wpływa na mózg, więc paręnaście minut czy tam pół godzinki dziennie relaksu i medytacji na pewno pomoże.

-Jedź na wakacje do Krynicy, albo chociaż kup sobie w B1 Słotwinkę ;) . Bardzo smaczna woda i ma taki skład chemiczny że pomaga też na nerwicę.


Dejw93 napisa/a:

nie bez przyczyny napisałem psychiatra-seksuolog a przecież żadna dziewczyna nie zaakceptuje kalekiego seksualnie mężczyznę



Nie byłbym tego tak zupełnie pewny.

Fajnie by było gdybyś znalazł sobie jakieś ciekawe zajęcie, najlepiej takie które także dawałoby Ci jakieś perspektywy zawodowe. Najlepiej w pracy robić coś co się lubi i co przy tym daje satysfakcję. Jesteś młody, możesz się wiele nauczyć, zwłaszcza jeżeli rodzina by Cię wsparła. Jeżeli nawet nie, to teraz jest dobry okres dla szukania pracy, na jesień ruszają rekrutacje z kopyta. Jeżeli nie będziesz nawet mógł znaleźć jakiejś pracy w której chciałbyś zostać na zawsze, to możesz uczyć się w czasie wolnym, grunt żebyś to lubił i Cię to wciągało, to wtedy nie będzie Ciebie to męczyć.
_________________
"Jak można szanować kogoś, kto jest moralny tylko dlatego, że boi się kary ze strony potężnej istoty która cały czas go obserwuje?" - Richard Dawkins

Zlikwidować urzędy pracy i podatek dochodowy!
 

Dejw93

Stały User


Doczy: 30 Lis 2013

   

Wysany: 2016-09-23, 00:32   

Oczywiście, że walę smutkiem, jeśli wiem, że za parę godzin nad ranem, zbudzę się z bólem żołądka czy uwieraniem w klatce piersiowej. Wygląda na to jakbym miał najgorzej ze wszystkich? Wiem, że tak nie jest aczkolwiek komuś ze stanami depresyjnymi czy lękowymi ciężko przemówić do rozsądku…
Nauczyć się pozytywnego myślenia. Łatwo mówić. Nigdy tak naprawdę nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Czy silna wola wystarczy? Trochę na bakier mam z tym. Od jakiegoś czasu próbuję się tak „oduczyć” masturbacji.
Co do odżywiania to nigdy się mu specjalnie nie przyglądałem. I szczerze mówiąc pierwszy raz się spotykam z taką sugestią, choć brzmi to bardzo z sensem. W rzeczywistości jadam chaotycznie i nieregularnie. Dużo podjadam np. słodkiego, za to strasznie rzadko owoców. Sery jadam.
Pisałem, też że mam zainteresowania, toteż nie muszę już niczego szukać, bo ciekawymi zajęciami potrafię sobie zająć całe dnie na bezrobociu, inaczej dawno bym zwariował. Ma się to niestety nijak do jakiejkolwiek pracy, bo i tu moje schorzenie daje mi mocno popalić. Wszelkie odchyły psychiczne są nieakceptowalne w zawodach, w których chciałbym pracować; plus do tego zwyczajny strach. Czasem pracuję dorywczo tu i tam ale te prace również starannie selekcjonuję – nie wyobrażam, siebie jako wrodzonego introwertyka, w pracy z ludźmi, pracy w zespole. Uwielbiam „autonomiczne” zajęcia. Może gdybym wyleczył nerwicę to bym stał się też bardziej towarzyski i w ogóle otwarty?
Odnoszę wrażenie, że cokolwiek robię to g… z tego wynika. Za jakiś czas zaczynam trzecią szkołę/trzeci zawód. Każdą poprzednią w jakimś stopniu zawalałem – nie potrafiłem wytrzymać tego „wyścigu szczurów” wśród uczniów/studentów. Boję się, że będzie tak zawsze.
Mam wrażenie, że jestem pozostawiony sam sobie. Mam otrzymać jakieś wsparcie od rodziny albo znajomych? Mało prawdopodobne, ci wszyscy żyją gdzieś tam daleko i mają własne życie/rodziny. Ojca nie mam a matka sama niespecjalnie chce się babrać w takich sprawach. Sama przechodziła nerwicę i ledwo wyszła z koszmaru. Ktoś powie, że jestem nastawiony pesymistycznie a ja powiem, że mówię jak jest, z ludźmi z mojego otoczenia.
Odniosłem wrażenie, że jak zacznę choć pozytywnie myśleć oraz będę mieć zainteresowania to mam jakieś szanse u płci przeciwnej. Bardzo się tego w głębi ducha boję – wiecznej samotności – i potrafię rozpamiętywać to za każdym razem gdy np. widzę jakąś parę na ulicy. Problem leży zupełnie gdzie indziej – moje poczucie samotności bierze się z tej mitycznej choroby. No dobrze nie fizycznej a raczej natury psychicznej – mam specyficzne upodobania seksualne w stosunku do kobiet. Seksuolodzy z którymi się spotykałem nie chcieli się podjąć specjalnie terapii celem wyeliminowania mojej dewiacji, tłumacząc to brakiem sensu, w sytuacji o ile dane upodobania da się jakoś wklecić w życie. Sęk w tym, że takich kobiet, jest jakiś promil ilościowo w naszym społeczeństwie, które by mnie takiego zaakceptowały. Stąd się bierze cała moja mania strachu przed samotnością, tudzież brakiem jakiegokolwiek spełnienia erotycznego i zrozumienia.
Generalnie wstyd mi tu wracać na forum o cokolwiek się pytać. Gdy sobie przypomnę ile „przepłakałem” tutaj nad brakiem dziewczyny, że chciałem płacić za randki. Ale często owijałem różne problemy w bawełnę, o niektórych z nich nie miałem pojęcia dopóki nie zetknąłem się z regularną medycyną. No i nigdy nie mam jaj, żeby się przyznać, że „wolę inaczej w łóżku”…
Generalnie jestem zobowiązany podziękować uprzejmie za rady. Może ktoś jeszcze dorzuci?
 

philosophus  

Pogromca postów


Doczy: 07 Lut 2013

   

Wysany: 2016-09-23, 13:16   

Nie tyle miałem na myśli myślenie pozytywne, co alternatywne. Nie chodzi o to żebyś na siłę myślał pozytywnie, tylko żebyś na początek nauczył się wymyślać różne spojrzenia na dane problemy, na to jacy są ludzie, jaka jest sytuacja, kto jak zareaguje itd. Nie musisz w żadną z tych opcji wierzyć, chodzi tylko o to żebyś wyrobił sobie nawyk myślenia alternatywnego, wtedy będziesz miał szerszą perspektywę i samoczynnie będzie Ci łatwiej oceniać różne sytuacje i uwolnić się od nieuzasadnionego czarnowidztwa.

Pesymizm wydaje się realizmem, bo najłatwiej jest wszystko zawalić, zwłaszcza jak nie podejmujesz działań.

Co do "oduczania" się różnych nieporządanych zwyczajów, to b. dobrze jest przestać coś robić na raz, i zapomnieć że taka możliwość w ogóle istnieje. B. dobrze sprawdza się to np. przy paleniu.

Jeśli zaś chodzi o pracę w kontakcie z ludźmi to to nie jest tak do końca z tymi introwertykami.
Ja jestem introwertykiem i kiedyś wydawało mi się też że z ludźmi nie jestem w stanie kontaktować, ale okazało się to nieprawdą. Całkiem nieźle się czuję i sprawdzam w kontaktach face to face, różnica w stosunku do innych ludzi polega tylko na tym że bardziej wchodzę w jakieś konkretne role które akurat wypełniam, można to porównać trochę do aktora w teatrze który gra jakąś rolę i dobrze się przy tym bawi. :-)

Dietę warto uporządkować, masa zaburzeń trawiennych bierze się właśnie z nieregularnej diety, łączenia niewłaściwych potraw, nadmiaru kawy i niedoboru wapnia ;) A jak ten układ szwankuje to odbija się to na całym organizmie, także na psychice, bo poza dyskomfortem jest nieprawidłowe odżywienie i mózg może nie dostawać tego wszystkiego co potrzebuje.
_________________
"Jak można szanować kogoś, kto jest moralny tylko dlatego, że boi się kary ze strony potężnej istoty która cały czas go obserwuje?" - Richard Dawkins

Zlikwidować urzędy pracy i podatek dochodowy!
 

metalmummy  

Junior Admin

MATKA



Imię: Karolina Magdalena

Wiek: 32

Doczya: 28 Gru 2010

   

Wysany: 2016-09-23, 17:47   

Weź zrób sobie badania na alergie pokarmowe, poważnie mówię.
Możliwe, że coś, czego Twój organizm nietoleruje, pada na mózg. Pojawiają się somatyczne objawy jak: tachykardia, ból w klatce piersiowej, ból głowy.
Tak było w moim przypadku i dieta przynosi widoczną poprawę.

Możesz jeszcze spróbować brać Vit D. Dobrze wpływa na podniesienie nastroju.
_________________
przestrzegaj regulaminu młody człowieku.
 

Dejw93

Stały User


Doczy: 30 Lis 2013

   

Wysany: 2016-09-27, 00:12   

Nerwica to jedno a introwertyzm drugie. Nie wiem na ile jedno wynika z drugiego i w którym kierunku. Czas najwyższy się chyba pogodzić, że przez mój "wycofany" charakter nigdy niczego nie osiągnę. Nie osiągnę... bo nie chcę. A może się boję?
Dla przykładu. Co nieco fotografuję. Przez te wszystkie lata wyniosłem mój kunszt na taki poziom, za który mógłbym spróbować zacząć się utrzymać jako fotograf (co zresztą sugerowali mi zawodowcy z praktyk zawodowych). W rzeczywistości nie wyobrażam siebie aby ciągle się użerać z klientelą a na dodatek samodzielnie prowadzić firmę, przy moim ogólnym "roztrzepaniu" (a nie czarujmy się, nie ma praktycznie już takiego zjawiska jak fotograf "na etat"). Dlatego na tą chwilę szukam bardziej "biernych" metod zarobkowania w przyszłości.
 

philosophus  

Pogromca postów


Doczy: 07 Lut 2013

   

Wysany: 2016-09-27, 18:57   

Dejw93 napisa/a:

W rzeczywistości nie wyobrażam siebie aby ciągle się użerać z klientelą



Zaraz tam użerać. Na 20 klientów jeden jest trudny i zawsze można go olać.

Dejw93 napisa/a:

samodzielnie prowadzić firmę,



W dzisiejszych czasach duża część Twojej pracy polegałaby na kontraktach telefonicznych i szukaniu klientów przez internet. Księgowość zleca się za 80-100zł firmie zewnętrznej i to już ich problem,
Na początek popróbuj nieoficjanie, zrób trochę zleceń dla znajomych i znajomych znajomych, i tak musisz sobie wyrobić jakieś w miarę stałe przychody żeby zapłacić ZUS.
_________________
"Jak można szanować kogoś, kto jest moralny tylko dlatego, że boi się kary ze strony potężnej istoty która cały czas go obserwuje?" - Richard Dawkins

Zlikwidować urzędy pracy i podatek dochodowy!
 

Dejw93

Stały User


Doczy: 30 Lis 2013

   

Wysany: 2017-03-29, 16:49   

Powracam ponownie by roztrząsać swoje życie i rozkładać na czynniki pierwsze. Akuratnie nie mam z kim popisać to chociaż tutaj uleję swoje emocje i ciężkie żale. Mijają miesiące. Poprawa jest wyraźna odkąd biorę nowej generacji leki. Wprawdzie większość objawów ustąpiła, zwłaszcza żołądkowe i sercowe, to jednak nadal pozostało znacznie podwyższone libido. Lekarka twierdziła, że to także powinno ustąpić, jednak dalej natrętnie się masturbuję jak było dawniej. Wiem, że nie mam szans u dziewczyn a organizm szaleje. Póki co chyba pozostaje silna wola? Znajomy kiedyś mówił, że w jednostce u nich wojskowej, załatwiało się popęd przez podanie bromu czy czegoś takiego ale nwm na ile to bezpieczne.
Dalej jestem bezrobotny. Frustracja sięga zenitu. Mam wrażenie, że nigdzie w tym kraju nie ma pracy. Jeśli jest to usilnie próbują z człowieka zrobić niewolnika. Na strefie ekonomicznej w tych podrzędnych fabryczkach normą jest tyrada 6 dni w tygodniu. Po takim czymś człowiek nie jest w stanie nawet ruszyć palcem ze zmęczenia w niedzielę. Za każdym razem jestem odsyłany z kwitkiem. Aha no i piszę o tej strefie bo te prace jeszcze są w miarę autonomiczne. Tak jak pisałem nienawidzę pracować z ludźmi więc wszelkie sklepy czy usługi odpadają, bo od razu odzywa się nerwica. I to zdarzyło się, mimo leku, że spieprzałem przed rozmową kwalifikacyjną. Być może to się pogłębia w jakimś sensie, bo czuję nóż na gardle - zero perspektyw, niepopłacone rachunki, przymus odłożenie pieniędzy na swoją operację. Nikt mi nie pomoże, a jedyna osoba w moim życiu, to matka, która sama ledwo wiąże koniec z końcem.
Obiecałem sobie, że chociaż dorwę pracę z godnymi dwoma dniami wolnymi. Mój Boże, gdyby to była fanaberia. Kiedyś jednak muszę realizować pasje. To rodzaj terapii. Najlepiej 1-2 pełne dni. Także lekarze zalecają abym maksymalnie się skupiał na swoich zainteresowaniach. A w zasadzie jedyną moją pasją są krótkie podróże wraz z fotografią krajobrazu czy architektury. Gdyby nie to, że człowiek cieszy się ze zdjęć jak dziecko to już dawno by skoczył z mostu. Pracowałem ponad rok, zawsze się modliłem o jakieś wolne, nie chcę wracać do tych upokorzeń, gdzie zawsze pracodawcy straszą zwolnieniem.
Co nieco dla spokojności medytuję. Jeszcze dość niewprawnie to idzie ale to kwestia czasu - w końcu jestem perfekcjonistą. Wizualizuję sobie wtedy cele, które chciałby osiągnąć. Są to jedyne, prócz masturbacji, momenty w ciągu doby kiedy czuję się spełniony (z rozgraniczeniem na sferę fizyczną i duchową), tak to mam zakodowane w umyśle. Cała reszta to siermiężne, szare życie. Nie piszę tu o fotografii, bo tą mam raczej od święta. Podróżować się staram jedynie w weekendy, wtedy gdy mam do dyspozycji tanie bilety kolejowe.
Nie wiem po co to piszę. Może ktoś się nad tym pochyli. Może w końcu ktoś mnie zrozumie. Niby jest to uleczalne, nawet rzekomo znajdują się ludzie którzy przez parę lat chorowali na nerwice ale mam wrażenie, że nawet oni nie rozumieją, że można na to chorować od urodzenia. To wszystko co piszę to moje "ja" od zawsze. Że może ktoś się zaprzyjaźni ze mną. Chociaż chwilę.
Trzeba przyznać, że prócz poradnictwa, otrzymałem na tym forum bezcenny dar. Poznałem dziewczynę, również chorą. Odkąd tu napisałem, utrzymujemy kontakt. Sam Bóg mi ją zsyła. To nie to co ludzie wokół mnie czy większość na forach. W naszej przyjaźni jest przyzwolenie a nawet nakaz na wparcie, rozwiązywanie problemów, na straszliwe marudzenie, kur*** czy wręcz przeciwnie, stany euforyczne. I poza tym życie codzienne. Pierwszy raz w życiu mam kogoś, oprócz pani doktor, który życzliwie mnie wysłucha ze szczegółami a nawet rzekłbym empatycznie.
 

Tigranes  

Hiper wymiatacz



Doczy: 09 Kwi 2012

Skd: wiesz?

   

Wysany: 2017-03-29, 17:39   

Dejw93: a próbujesz uprawiać sport, np. pływać, jeździć na rowerze, biegać, ćwiczyć na siłowni, grać w tenisa albo ping ponga itd.? Bo uprawianie sportu powoduje wydzielanie endorfin, czyli hormonów szczęścia, i bardzo łagodzi napięcie psychiczne. Stwierdzenie, że "w zdrowym ciele zdrowy duch" to co prawda banał, ale coś w tym jest.

Przez pięć lat brałem na nerwicę farmaceutyki zawierające SSRI (czyli selektywne inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny) i one osłabiały skutki, łagodziły i skracały moje ataki złości i sprawiały że epizody chandry stały się rzadsze, ale nie wyeliminowały przyczyn i nie sprawiały, że czułem się szczęśliwszy. A przyczyną nerwicy (jak i innych problemów i zaburzeń psychicznych) często jest nieprzerobiona trauma, nieraz taka, o której już się zapomniało lub nawet nie zdawało sobie sprawy.

Jak się przekonałem nieco ponad miesiąc temu, do wyeliminowania przyczyny wielu zaburzeń nerwicowych, czyli traumy, przyczynia się głęboka introspekcja, czyli wniknięcie w głąb własnej podświadomości. Dzięki temu można wydobyć traumę na powierzchnię umysłu i ją usunąć.
Introspekcję można osiągnąć dzięki medytacji lub hipnozie, jednak najłatwiej (i ja właśnie tak zrobiłem) osiągnąłem to dzięki psychodelicznemu napojowi o nazwie ayahuasca, który wypiłem w Holandii - jest to wywar z roślin południowoamerykańskich, można powiedzieć że zalicza się do medycyny alternatywnej, o której wspominałeś. To dzięki temu psychodelikowi pozbyłem się nerwicy i stałem się bardziej otwarty wobec ludzi, bardziej przyjaźnie nastawiony do świata i ogólnie szczęśliwszy. Odnalazłem wewnętrzny spokój i pogodę ducha, których brakowało mi od z górą dziesięciu lat. Poza tym doznałem kilku bardzo silnych olśnień. Nerwica, napięcie, negatywne nastawienie i pesymizm zniknęły jak ręką odjął w ciągu jednej sesji. Ta jedna sesja dała mi więcej niż pięć lat brania farmaceutyków i psychoterapii. Od tego czasu nie muszę brać żadnych leków na nerwicę ani depresję i nie potrzebuję terapii.

Psychodeliki (przynajmniej te wyższej klasy) leczą nerwice błyskawicznie i skutecznie.
 

Dejw93

Stały User


Doczy: 30 Lis 2013

   

Wysany: 2017-04-18, 22:48   

Jestem człowiekiem znerwicowanym a więc jestem też z automatu nieufny, także co do alternatywnej medycyny, w tym psychodelików. Ale wiem, że być może kiedyś zostanę przyparty do muru, i będę musiał się ratować jak bądź. Z drugiej strony bywam nieufny co do lekarzy, jakkolwiek by byli fachowi. Jakoś nie wyobrażam sobie brania psychotropów całe życie, tymczasem gdzieś tam słucham przebąkiwania fachowca, że jeszcze tak ciężkiego przypadku w swojej karierze nie miał. I sam nie wiem komu mam wierzyć, czy lekarzom, czy "znachorom" czy postronnym osobom.
Idzie sezon więc ponownie wskoczę na rower i być może ruszę na basen. Akuratnie jazda na rowerze (40-80 km) przez wiele lat weszła mi w krew ale nie powiedziałbym aby ta forma sportu/rekreacji miała taki zbawienny wpływ. Sam moment wykonywania czynności bywa niezwykle absorbujący, co nie zmienia faktu, że momentalnie po powrocie do pustego już domu, wpadałem w płacz, chociażby z powodu poczucia samotności, że nie mogę podzielić się z kimś wrażeniami.
Ostatnio podjąłem pracę, no bo ile można gnić na bezrobociu. Na moje szczęście, nie mam w niej za bardzo styczności z ludźmi, bo tego nienawidzę. Ludzie widziani codziennie przeze mnie (nie ci sami ale w ogóle) wysysają ze mnie całą energię i chęć do życia. Ktoś mi tu bąkał o satysfakcjonującej pracy lecz tej z zasady dla siebie nie widzę, skoro jakieś 99% fachów zmusza mnie do kontaktu z drugą stroną. Przez długi czas nie mogłem w nerwicy przeskoczyć pozornie prostej czynności jaką jest rozmowa przez telefon a co dopiero wyjście do ludzi (do dziś z zasady odbieram tylko co trzecie zgłoszenie).
Pieniądze się zawsze przydadzą, chociażby na leczenie. Sprawa bardzo kontrowersyjna bo istnieje szansa zmarnowania tych pieniędzy a to są niemałe kwoty - na początek jakieś 1500 zł za terapie. Zapewne bym chciał aby było tak jak tu piszą niektórzy, refundacji przez NFZ. Jednakże primo mam wyraźny wstręt do tej instytucji, która mi pośrednio zmarnowała circa 3 lata, w poszukiwaniu bezskutecznym, przyczyn mojego schorzenia; secundo, nerwica jest wyraźnie powiązana ze sferą seksualną a od tego jest jeden specjalista, psychiatra-seksuolog, których państwo nie refunduje (w przeciwieństwie np. do sąsiednich Czechów). Nie ma się co wdawać w szczegóły a jednak istnieją na tym świecie takie dewiacje oraz nerwice seksualne, których nigdy żadna kobieta u mnie nie zaakceptuje. I to nie jest mój wymysł tylko uczonych w białych kitlach. To dlatego ciągle nie widzę dla siebie żadnej alternatywy. To, że dziś napisałem to gł. dlatego bo nie wziąłem dziś magicznej piguły.
 

Forum modzieowe e-Mlodzi.com