Byłam na tym forum już jakiś czas temu. Ciężko było mi sklecić parę zdań ponieważ nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów, żeby opisać co w tym momencie czuję, co czuję ostatnimi miesiącami.
Nawet teraz nie wiem jak mam obrać odpowiednie słowa.
Jedynym słowem, które opisuje ogrom moich uczuć jest: Bezwartościowa.
Taka właśnie się czuję. Nie mam nikogo kto mógłby to zrozumieć. Nie mam nikogo kto by to zniósł.
Czuję przez to wszystko co się ze mną dzieje, że nie chcę już tak żyć, że pomyłką było to, że znalazłam się na tym świecie. Płaczę co wieczór, nie potrafię spojrzeć w lustro bez skrytykowania siebie. nie potrafię myśleć o sobie pozytywnie... Każdy widzi, że się uśmiecham, że żartuję, że jestem szczęśliwa, a ja tak naprawdę umieram od środka. Nie ma już dawnej mnie, kiedy nic nie udawałam. To wszystko zaczęło się w gimnazjum, podążało za mną małymi krokami, aż do liceum. Wtedy zdałam sobie sprawę, że już straciłam nad tym kontrolę, że się uzależniłam. Skończyłam naukę w maju,trwa to tyle czasu i dociera do mnie to, że nigdy się nie uwolnię.
Nie chcę popełnić samobójstwa ale nie chcę tak żyć. Nie wiem co mam robić, bo to nigdy nie da mi spokoju...