Od czasu do czasu palnie jak dzik w sosnę i nie wiem, czy robi sobie jaja, czy mówi poważnie. Właściwie to nigdy nie wiem, kiedy sobie kpi, a kiedy pisze serio.
Uwielbiam jego posty, tchną totalnie luzackim podejściem do życia.
Trochę prześmiewca, trochę pozer, ale w ostatecznym rozrachunku strasznie pozytywny człowiek o niebanalnych poglądach, których broni i z którymi się nie czai.
Ma gdzieś to, czy komuś spodoba się jego zdanie. To jest fajne, bo na tym forum dosyć powszechne jest słodzenie sobie nawzajem, serduszka, ciumki i tak dalej.
Aż tu wpadnie taki Straho, powie, że "nie obchodzi mnie, co o tym myślicie; jestem ponad tym" [o ile się nie mylę, w wątku o rzekomej mistyfikacji śmierci MJ Straho wypadł z takim lub podobnym tekstem - wybacz, że cytuję niedosłownie] - to jest dobre i wprowadza trochę równowagi.
ReasumujÄ…c: lubiÄ™. :)
_________________
"To love means loving the unlovable. To forgive means pardoning the unpardonable. Faith means believing the unbelievable. Hope means hoping when everything seems hopeless." (G. K. Chesterton)