Moje zdjęcia z koleżanką wiszące na uczelnianej gablotce (wydziałowej).
Ja już przywykłam do tego, jak fatalnie wychodzę na zdjęciach, i nawet mnie mój widok nie wprawił w ciężkie osłupienie.
Wszyscy inni, wyszli ładnie. Tylko ja- w wygniecionej koszulce i pogiętych włosach fatalnie.
Ale kiedy pomyślę o mojej koleżance, bo razem tam pozowałyśmy- to nie mogłam się przestać śmiać.
Aż się na mnie za to obraziła. Bo ilekroć podchodziłam do jej zdjęcia wybuchałam śmiechem, wręcz się tam uginając.
I potem poszłyśmy na wykład, cały czas, kiedy w pamięci przywołam to zdjęcie po prostu zwijam się.
Bo było cholernie niekorzystne. Tak cholernie fatalnie wyszła, pomimo, że jest piękną dziewczyną. Że chyba sobie muszę jakoś je skopiować.
Ale to był czas sesji.
Jedno zdjęcie i tyle radości.
_________________
W miękkim futrze kota