Cześć Wszystkim!
Mam 19 lat.Na wstępie prosze,aby na ten temat odpowiadali chłopakiOd razu zaznacze,że ten temat może brzmieć jak jakieś wyżalanie się,ale chodzi o to abyście poznali jaka jest sytuacja.
Jeśli chodzi o dziewczyny,to dużo uważa mnie za przystojnego(mówiły mi tak,i po zachowaniu widze,że nie którym sie podobam).Niektóre zagadywały do mnie,rozmawialiśmy sobie,ale nic
z tego nie wychodziło,a jak ja chciałem zagadać do jakiejś to tym bardziej nie wychodziło(kiedy 1 raz próbowałem,to zostałem wyśmiany przez nią,kolegów moich,i mojego ojca,a miałem wtedy 10 lat(to odbiło się na mojej psychice).Raz w życiu miałem dziewczyne,tylko dlatego bo ona się we mnie zakochała i na imprezie pocałowała mnieAle później zostawiła mnie dla innego,więc źle się z tym czułem.(Jeśli to istotne to nigdy nie robiłem tego z żadną dziewczyną)
A teraz do rzeczy.Mój główny problem polega na tym,że nie mam życia,jest ono pasmem nieszczęść i niepowodzeń(nawet jak o coś się staram to bardzo rzadko uda mi się osiągnąć sukces).To wygląda głównie tak:szkoła-dom-sen(jest monotonne,można poweidzieć,że jestem przegrywem,pomimo tego ,że wiele razy innaczej myślałem i innaczej do tego podchodziłem),mieszkam w domu,który wygląda jak rudera,a rodzina jest taka,że zamiast każdy trzymać sie razem,to każdy ma każdego w dupie.Ojciec jest alkoholikiem,robi awantury z byle czego,znęca się psychicznie(nie tylko na mnie ale też na rodzinie).Czasami też mnie bił(np.za to że nie chciałem odrabiać lekcji.Gdy byłem starszy też on zaczynał jakieś awantury,potem mnie uderzył,więc mu oddałem a potem on dzwonił na policje.Gdy oni przyjechali powiedziałem co się stało,uznali że to moja wina,bo to mój ojciec i wgl.)
Też tak naprawde nie mam znajomych,kolegów,przyjaciela(jestem aspołeczny).Nie dlatego bo nie chce,dużo ludzi poznawałem,z różnych środowisk i próbowałem nawiązać znimi kontakt,lecz bez efektu).Z natury mam taki problem,że nie umiem utrzymywać z nimi kontaktu,jeśli już to tak na początku umiem z nimi rozmawiać(np.Jak się nazywasz ,skąd jesteś itp.).Miałem kiedyś przyjaciół w podstawówce,dobrze się układało,ale nagle coś oni do mnie zaczeli mieć,zawsze próbowali mi pocisnąć,co zrobiłem to źle,tylko dlatego bo to ja robiłem,nawet jak im pokazywałem,że jestem dobry w czymś i próbowali się ode mnie odwrócić(zresztą jak większość ludzi zgóry zakłada mnie na przegraną,i to też dotyczy znajomych ze szkoły co teraz chodze).Potem przestali i znowu sie przyjaźniliśmy.Później gdy poszedłem do gimnazjum,na początku jakoś się dogadywałem.Potem było że jakaś grupka np.gadała o swoich znajomych których nie znam,więc nic nie mówiłem(oprócz mnie w tej grupce też było pare osób które zupełnie cicho siedziały),to zawsze tylko do mnie,że czemu nic nie mówie itp).Potem zrobiłem coś(naprawde jakieś małe gówienko)to zaczeli mnie gnębić(kiedyś biłem się z jednym gnębicielem,wygrałem ale to itak nic nie zmieniło),śmiali się ze mnie(ogólnie dużo ludzi się śmieje ze mnie,nawet teraz,ale nie przez to gnębienie)Postanowiłem,że znajde inne towarszystwo,ale zawsze mówili abym sobie poszedł,albo zawsze ktoś się taki trafił ,że od razu chciał się bić.Kiedy ci przyjaciele z podstawówki o tym się dowiedzieli,to odwrócili się ode mnie i przeszli na strone moich wrogów(tak było i jest,że większość ludzi ruc***ło mnie na uczucia,npW gimnazjum może z jednym się zaprzyjaźniłem,to był taki przyjaciel że za moimi plecami gadał z tymi gnębicielami i śmiał się ze mnie razem z nimi,często było że ktoś coś mi obiecał nie dotrzymał słowa,powiedziałem komuś jakąś tajemnice ,za pare dni każdy o tym wiedział,wiele podobnych przypadków było).Teraz już nie mam tego problemu z gnębieniem,ale większość ludzi(prawie wszyscy) olewają mnie .Ze znajomymi gadam głównie wtedy jak ich gdzieś spotkam.I to wygląda tak,że spotkamy się np.w sklepie,autobusie (jeśli jestem tylko ja i ten znajomy)to wygląda tak:cześć co tam,pogadamy sobie,gadka dobrze idzie,i ten któs do mnie np.żebyśmy się spotkali,poszli na impreze,i żebym się do niego zadzwonił,napisał to się umówimy.Lecz kiedy pisze do niego co z tym wyjściem to nie odpowaida na to.A jeśli uda mi się z nim wyjść na taką impreze(tak się zdarza może pare razy w roku,to przeważnie jest tak że nikogo nie znam,każdy ze swoją ekipą siedzi,a ja wtedy nawet nie wiem co mam robić,i jakoś nieswojo się czuje(z dziewczynami też jest wtedy ciężko,bo albo gadają z inymi albo mają kogoś).Czasem się zdarza ,że pójde na impreze dobrze się z kimś dogadam,ale i tak potem nie ma z nim kontaktu
Więc do rzeczy
Czy miałbym szanse u takiej dziewczyny(wiek 15-19),która nie ma takich problemów jak ja(ma życie towarszyskie,dobrze się jej układają kontakty z innymi,osiąga sukcesy,ma wielu wielbicieli którym układa się w życiu,mają przyjaciół.Czyli jej życie się układa(nie jest monotonne)ma znajomych, przyjaciół z którymi dobrze się dogaduje,na których może polegać,chodzi na imprezy itp.Jedno dodam,jestem średniego wzrostu normalnej wagi,ale nie jestem jakimś mięśniakiem,nie umiem się zbyt dobrze bić,a dziewczyny raczej patrzą na to.I jak ona by mogła zareagować jak by się dowiedziała o mojej przeszłości(chodzi o to że mnie gnębili)o tym jak większość ludzi traktuje mnie(zakładają z góry przegraną,śmieją się ze mnie,olewają),że jestem aspołeczny(czy one wgl lubią takich)
Jeszcze raz podkreśle,że wolałbym aby płeć męska się wypowiedziała(najlepiej ktoś kto ma sytuacjie podobną do mojej) Z góry dzięki za odpowiedzi