Wiesz co.. może i fajnie byłoby mieć przydupasa, ale ona przestała po prostu robić tak, bym w koncu zaczal ja na nowo zdobywać i być chodź odrobinkę zazdrosnym :D W moim bylym juz zwiazku bylo tak, że ona zazdrosnik max, a ja tej zazdrosci nie mialem, bo mi jej nie dawala, nawet w najmniejszym stopniu. Ja mialem wygibane nawwet na najglupsze lajki czy coś, bo to dziecinne dla mnie, ona znow nie :D Moim zdaniem chęc moja na zdobywanie ciągłe jej bardzo u mnie zmalala, bo i staż w związku leciał do przodu.. im dalej w zwiazek, tym wiecej rutyny, mniej szalenczej milosci a od rozrywce juz nie wspomnę. Byla jej matura- dalem jej wsparcie, bo tego chciala, po jej maturze mielismy odbic sobie to imprezując, ale to na nic bo przyszly studia i ona znow ma fokus na to.. przy ostatniej rozmowie z nia, powiedziala mi, ze jej zainteresowanie to tylko nauka :) Co zrobić.. jak nie mamy 35 > lat, a naście. Co prawda ona juz ostatnie.. (śmiech) :D Kolejna sytuacja, jak zaopatrujesz sie na to, gdy ona chodzila na 18 bylem o nia spokojny i wystarczyl mi znak, a ona 200 razy przed 18 wypytywala kto bedzie, ze mam nie tanczyć z innymi dziewczynami i to i to i jescze tamto, źle sie czulem z tym faktem, bo tak mi to naszlo na glowę, ze aż mialem bloka przed kontaktami (zwykla rozmowa) z innymi dziewczynami podczas imprez, bo czulem oddech na plecach dziewczyny, czy to nie byla przesadna zazdrosc i nawarstwienie tego " matczynego strachu i zamartwiania?" Nie jest fajnie czuć się kimś, ktory niejako jest upominany jeszcze przed czyms, co moglbym ewentualnie zrobic.. a najlepsze jest to, że nigdy jej przykrego wybryku z inna nie zrobilem