Na mnie źle odbiły się oceny. Przez 3 gimnazjum dużo chorowałam, mało było mnie w szkole, przez co miałam kiepskie oceny. Bynajmniej nie takie na jakie było mnie stać.
Testy poszły mi średnio. Chyba 70 pkt miałam. Wiem, że humanistyczna część poszła mi przeciętnie, a matematyczno przyrodnicza powyżej przeciętnej.
Co do idei testów, owszem dzieciaki się stresują itd. Ale to jakby wstęp do matury, egazminów na studiach itd. To na pewno bardziej wymierny sposób na sprawdzenie wiedzy. Bo oceny mogą być różne, w zależności od szkół. Jedni dostawać będą piątki za ściągnięte z wikipedii referaty, a inni będą musieli nieźle się namęczyć i douczyć do sprawdzianów.
Jeszcze do tych punktów, to u mnie ludziska załatwiali sobie świstki za jakieś prace w wolontariacie. A chyba nie o to chodzi, by dzieciaki miały lewe świstki, a rzeczywiście coś robiły.
By dostać się do lepszego liceum zabrakło mi 1 pkt... Nic nie dały odwołania. Trafiłam do przeciętnego. Ale to też moja wina. Gdybym więcej pracowała, uczyła się i chodziła do szkoły, mogłabym spokojnie skończyć lepszą szkołę. Ale trudno.
_________________
Obie rzeczy - zarówno to, przed czym uciekasz, jak i to, za czym wzdychasz - są w tobie.
— Anthony de Mello