Panel logowania

Nie masz jeszcze konta na e-Mlodzi.com?

Zarejestruj si!

Zapomniae hasa?

Przypomnij je

Autor

Wiadomo

Dejw93

Stały User


Doczy: 30 Lis 2013

   

Wysany: 2017-10-30, 00:59   Jak się rozchmurzyć gdy tyle toksyn wokół

Witam,
Znów wracam w sromocie i klęsce. Już nieraz się uzewnętrzniałem i to nawet na tym forum. Nie chcę nawet przeglądać moich poprzednich wpisów, strasznie chaotycznych, czasem groteskowych, czasem żałosnych. Wszędzie marazm dnia powszedniego. Jestem facetem a chce mi się ryczeć gdy to piszę. Zero perspektyw na przyszłość. I te chwile zstąpienia do szarej rzeczywistości. Tak ja dziś, gdy to piszę. Nie wziąłem dzisiaj leków a już czuję się fatalnie. Pragnę mentalnego samobójstwa. Tak naprawdę to przy życiu utrzymuje mnie biała pigułka, przepisana przez psychiatrę.
Od dziecka nerwica i dystymia, przy najmniej po 8 latach, ta nieśmiała diagnoza. Przez te lata tkwiłem w permanentnej psychozie i tumiwisizmie. Zalecana terapia. Już byłem na jednej ale terapeuta brał się do mnie jak pies do jeża. Tak mało dziś specjalistów a ja nie mam sił ich szukać, jeszcze w ramach groteskowego nfzu. Może jakieś telefony zaufania skorzystać?
Ciekawy ze mnie rodzaj osobowościowy. Muszę wszystkich naokoło obarczać swoimi problemami, byleby tylko ktoś wysłuchał. Bo kogo tak naprawdę mam. Cztery ściany. Mam znajomych ale co z tego, że sami mają problemy. Sieją defetyzmem, jeden nie ma pracy, drugi zainteresowań, trzeci samotny. Wysłuchuję cudzych problemów a potem się zapominam i sam się wywewnętrzniam. Wszyscy naokoło tacy toksyczni. Mam wrażenie, że nikt wokół nie ma udanego życia, wszyscy psychicznie cierpią. Jak mam wychodzić na prostą skoro tyle bylejakości wśród nawet bliskich?
Do dziś nie znalazłem kobiety, bo raz, że boję się związków (wszyscy mnie denerwują to i taka dziewczyna też by mnie denerwowała). Zresztą jestem zbyt zmierzły, tak jak w strzępach opowieści rodzinnych, widzę przodków. Wieczne narzekactwo, bylejakość, awantury, bóle egzystencjalne. Tak psychicznie wykańczał moją matkę ojciec, babke dziadek. To jakiś plus tej samotności, bo żadnej dziewczyny nie krzywdzę. Jakby tego było mało to jarają mnie dziewczyny otyłe - nawet jeśli kiedyś sugerowałem inaczej, dziś odsłaniam karty, przecież to powszechny wstyd lubić wiszący brzuch. No jakąś tam sraką seksualność mam ale co mi po tym skoro się zawsze wpędzam w winę. Przecież otyłość to choroba a więc jara mnie de facto choroba. Kolejne katorżnicze myśli dla umysłu. Ale jest nadzieja - wg różnych publikacji znerwicowani mężczyźni wielbią duże kobiety, więc wniosek z tego, muszę się leczyć z nerwicy. Ale magia.
W międzyczasie podjąłem pracę na 3/4 etacie w supermarkecie, wątpliwe ale zawsze - czuję jakbym się cofał w rozwoju. Oczywiście, codziennie działam na lekach, przecież normalnie nie znoszę pracy z ludźmi. Rozwijam pasje. Ale tu znowu uporczywe myśli. Tak w sumie to na h** nam pasje, tylko dla walorów abstrakcyjnych? To, że fotografuję, nie oznacza, że zyskam szacunek czy pieniądze. I nie, nie zamierzam na tym zarabiać bo raz, że jestem zbyt znerwicowany aby prowadzić jednoosobową działalność. Dwa to coś co mało kto rozumie. Dupcą mi coś o zarabianiu na pasji czego kompletnie nie rozumiem. Zainteresowanie jest dla mnie by uciekać jak najdalej od tego śmiesznego świata. Nie fotografuje ludzi bo z reguły ich nie znoszę, tylko wyjeżdżam w wolnych chwilach daleko na prowincję. To mój intymny świat, nie pojmuję jak można zarabiać na swoim 'wnętrzu'. A tak poza tym ruszam z nowym blogiem. Znów strach czy ktoś to będzie wgl czytał - poprzedniej mojej strony mam wrażenie, że nikt nie czytał. Ale gdy odrzucam strach, tworzę, tworzę, zapominam o wszystkim, o bólu. Czuję się taki niedoceniony, czy to związek mam z niską wartościowaniem siebie?
Normalnie, poza lekami, przed samobójstwem powstrzymują mnie a) fotografia - no bo zdałoby jeszcze zrobić kilka epickich ujęć w życiu b) matka - gdybym to zrobił to ona by została całkowicie sama c) kumpela, którą notabene poznałem na tym forum! Nieźle laska problematyczna, dlatego potrafimy się dogadać - tylko chory chorego zrozumie. Odległość i własne, napięte życie nie ułatwia kontaktu ale mimo to, to uważam koleżankę za znak od Boga. Z drugiej strony kolejna toksyczna znajomość - no bo ona też obarcza mnie swoją psychą. I co mam znowu robić? Przecież to zaszło za daleko, ona wie więcej o mnie niż moja matka.
Prócz zwykłego wylewania żółci z siebie, łudzę się, liczę na jakiś mały cud. Że ktoś to przeczyta. I będzie miał dla mnie jakąś inspirującą radę, której nie zaznałem do tej pory. Może zbiorę ochrzan za użalanie. Może poznam kogoś znów 'niezrównoważonego' ale może dla odmiany tak pozytywnie. Szukam bodźców na siłę. Bo tak potrafię działać. Mniejsze lub większe, musi się coś stać, muszę kogoś spotkać aby zacząć siebie zmieniać. Nie wiem czy rozumiecie, sam może nie rozumiem. Miałem parę razy takie pioruny w życiu. Wiem też, że maruderów podobnych do mnie jest niemało w necie, dla zachowania znamion może mi ktoś odpowiedzieć na pytania postawione w głębi mego wywodu.
Ah chciałbym jeszcze tyle rzeczy napisać ale czuję, że przegiąłem pałę. Mam wrażenie, że pozostawiony sam sobie, muszę milczeć o tylu rzeczach w życiu.
 

DeSade  

Pogromca postów



Doczya: 20 Lip 2011

   

Wysany: 2017-10-30, 11:48   

Dejw93 napisa/a:

Tak ja dziś, gdy to piszę. Nie wziąłem dzisiaj leków a już czuję się fatalnie.


To może lepiej je weź?
Mam dwa pytania.
1) Czemu nie lubisz ludzi?
2) Czy masz jeszcze jakieś zainteresowania oprócz fotografii? I czy czytasz czasami jakąś porządną literaturę, żeby poszerzyć swoje zainteresowania?
_________________
W miękkim futrze kota
 

Dejw93

Stały User


Doczy: 30 Lis 2013

   

Wysany: 2017-10-30, 15:09   

DeSade napisa/a:

Mam dwa pytania.
1) Czemu nie lubisz ludzi?
2) Czy masz jeszcze jakieś zainteresowania oprócz fotografii? I czy czytasz czasami jakąś porządną literaturę, żeby poszerzyć swoje zainteresowania?



Skąd mam to wiedzieć. Zawsze wolałem spędzać czas samotnie. Może dlatego, że zawsze byłem odludkiem w dzieciństwie. Większość naokoło żyła takimi przyziemnymi rzeczami jak sport, sex czy rozrywka. Ja wolałem zawsze się unieść wyżej, żyłem swoimi zainteresowaniami np. historią - a mało kto z młodych się tym zajmuje. Być może pospolite tematy wśród młodych zawsze podświadomie wypierałem z siebie, co może być związane z moim doświadczeniem. Pod tym względem sportu nie znoszę, chyba, że gdy walczę w pojedynkę ale nie sporty grupowe, które tylko przyprawiały mnie o kolejne nerwy. Nie znoszę współzawodnictwa i współpracy. Tematy seksualne też mnie drażnią bo mam nietypowe upodobania i mało kto to rozumie i mało która kobieta akceptuje. Nie jestem zainteresowany dalszym szukaniem zainteresowań. Zdjęcia, historia czy tworzenie bloga już i tak wystarczająco zajmują czasu, żeby się jeszcze gdzie indziej rozwijać. Co do książek czytam czasem literaturę faktu i historyczną, coraz częściej wersję papierową rzucam na rzecz internetu - więcej ciekawszych artykułów.
 

AT4  

Wymiatacz

...



Wiek: 27

Doczy: 29 Mar 2013

   

Wysany: 2017-10-30, 20:29   

Faceci to faktycznie w dzisiejszych czasach same cioty :-/ . Ja się Wam kobietki nie dziwię, że jesteście tym faktem czasem wku... Żeby nie wyjść na hipopotama to powiem, że też mam depresję od dziecka ale czy to usprawiedliwia nasze zachowanie? - Odpowiedź brzmi nie. Trzeba się jakoś kopnąć w dupę bo innego wyjścia nie ma i DOROSNĄĆ.
_________________
Nie żałujcie martwych. Żałujcie żywych a szczególnie tych, którzy żyją bez Miłości
 

Dejw93

Stały User


Doczy: 30 Lis 2013

   

Wysany: 2017-10-30, 23:04   

AT4 napisa/a:

Faceci to faktycznie w dzisiejszych czasach same cioty :-/ . Ja się Wam kobietki nie dziwię, że jesteście tym faktem czasem wku... Żeby nie wyjść na hipopotama to powiem, że też mam depresję od dziecka ale czy to usprawiedliwia nasze zachowanie? - Odpowiedź brzmi nie. Trzeba się jakoś kopnąć w dupę bo innego wyjścia nie ma i DOROSNĄĆ.


Jeśli ten komentarz został skierowany bezpośrednio we mnie, to jest to niewyobrażalny tupet. Na forum raczej oczekuję konstruktywnych porad, opinii, pogawędki a nie własnych filozoficznych konkluzji na temat człowieka którego nie znam. Gdyby to jeszcze napisał ktoś, kto nie miał z tym do czynienia, to bym zrozumiał ton wypowiedzi. Ale osoba to pisząca twierdzi, że sama choruje. Sama nie rozumiejąc drugiego chorego. Dla mnie zgroza.
 

DeSade  

Pogromca postów



Doczya: 20 Lip 2011

   

Wysany: 2017-10-31, 08:30   

A skąd mam to wiedzieć?
Co to za pełna pretensji odpowiedź.
Masz poznawczy dostęp do samego siebie, to przeanalizuj odczucia względem innych, skąd się biorą, i kiedy.
Niekiedy zrozumienie prowadzi do pełnej akceptacji, a akceptacja to już jakiś krok w stronę przywyknięcia, a ostatecznie przeminięcia.
Na razie dostrzegam tylko frustrację w kontaktach, z innymi. Uwidacznia się ona nawet w sposobie twoich wypowiedzi. Nie dziwię się, że ewentualni znajomi traktują cię podobnie... jako worek treningowy na swoje wszelkie doznawane złości.
Narzekasz na to, że ludzie są toksyczni, a sam nie robisz nic, żeby zmieniać swoją toksyczność, a dodatkowo przez nią, przyciągasz określony typ ludzi.
Póki co, zdaje mi się, iż nie nadajesz się do jakichkolwiek kontaktów z innymi.
Widzę też, że jakieś problemy z dzieciństwa, ukształtowały w Tobie postawę osoby,która wszelką aktywność postrzega nie czysto rozrywkowo, jak powinno zwykle bywać,lecz jako chęć rywalizacji, której co więcej starasz się unikać, co przywodzi na myśl jedynie - nadszarpnięte poczucie własnej wartości.
_________________
W miękkim futrze kota
 

AT4  

Wymiatacz

...



Wiek: 27

Doczy: 29 Mar 2013

   

Wysany: 2017-10-31, 18:00   

Dejw93 napisa/a:


Jeśli ten komentarz został skierowany bezpośrednio we mnie, to jest to niewyobrażalny tupet. Na forum raczej oczekuję konstruktywnych porad, opinii, pogawędki a nie własnych filozoficznych konkluzji na temat człowieka którego nie znam. Gdyby to jeszcze napisał ktoś, kto nie miał z tym do czynienia, to bym zrozumiał ton wypowiedzi. Ale osoba to pisząca twierdzi, że sama choruje. Sama nie rozumiejąc drugiego chorego. Dla mnie zgroza.



Coś się tak zdenerwował :-o . Przecież nie mówię stricte o tobie a o ogólnej tendencji wśród mężczyzn. Choroba nie może być wytłumaczeniem wszystkich problemów życiowych, jej można się przeciwstawić nawet samemu. Brakuje Ci drugiej połówki lub oddanego przyjaciela bo człowiek nawet jeśli nie lubi ludzi to mimo wszystko potrzebuje kogoś kto zrozumie i pomoże wyjść z gówna. Dlatego uważam, że prawdziwa miłość to najpiękniejsze co moż spotkać człowieka w życiu bo bez niej człowiekowi odpierdziela .
 

Dejw93

Stały User


Doczy: 30 Lis 2013

   

Wysany: 2017-11-21, 00:50   

AT4 napisa/a:

Dejw93 napisa/a:


Jeśli ten komentarz został skierowany bezpośrednio we mnie, to jest to niewyobrażalny tupet. Na forum raczej oczekuję konstruktywnych porad, opinii, pogawędki a nie własnych filozoficznych konkluzji na temat człowieka którego nie znam. Gdyby to jeszcze napisał ktoś, kto nie miał z tym do czynienia, to bym zrozumiał ton wypowiedzi. Ale osoba to pisząca twierdzi, że sama choruje. Sama nie rozumiejąc drugiego chorego. Dla mnie zgroza.



Coś się tak zdenerwował :-o . Przecież nie mówię stricte o tobie a o ogólnej tendencji wśród mężczyzn. Choroba nie może być wytłumaczeniem wszystkich problemów życiowych, jej można się przeciwstawić nawet samemu. Brakuje Ci drugiej połówki lub oddanego przyjaciela bo człowiek nawet jeśli nie lubi ludzi to mimo wszystko potrzebuje kogoś kto zrozumie i pomoże wyjść z gówna. Dlatego uważam, że prawdziwa miłość to najpiękniejsze co moż spotkać człowieka w życiu bo bez niej człowiekowi odpierdziela .



Minął jakiś czas i otrzymałem aż dwie odpowiedzi w moim wątku. W dodatku biegunowo od siebie odległe pod względem siły i merytoryki przekazu. Jedni sugerują natychmiastową wizytę u specjalisty, ukazując moją ułomność w kontaktach międzyludzkich - jakkolwiek byłoby to celne, to jednak jak sądzę nie jest to jedyne rozwiązanie tej beznadziejnej sytuacji. Inni zauważają, że potrzebny jest mi ktoś, z kim mógłbym się zagłębić w te tematy czy zwierzyć. Niewielu jednak zauważa, że właśnie takie wątki są próbami poszukiwania bratniej duszy (nie mylić z partnerem/partnerką, bo co do tego już pisałem, jak ciężko jest znaleźć młodą, otyłą dziewczynę).
Z tego co zauważyłem to tragedia tysięcy ludzi, wołających jak o wodę na pustyni, wszystkich podobnych do moich, beznadziejnych wątków w całym necie. Liczą, że oprócz tych kilku suchych rad, w tej bezwiednej masie ludzi w internecie, znajdzie się ktokolwiek, kto wyśle sygnał emocjonalnego zrozumienia i zasugeruje, że mnie pozna, że popiszemy o codzienności a jak będzie trzeba to też o uczuciach, chorobach czy sensie życia. Dziś patrzę na to z dystansem, dzięki lekom, ale nadal przeraża mnie ta ilość produkowanych w necie cichych wołań "kto ze mną popisze". Nie napiszemy tego zapytania wprost bo to zalatuje zwykłą desperacją. Ale nadal podchodzimy do tego zbyt emocjonalnie. Łatwo przychodzi rzucić radą "zakumpluj się" (przerabiane wielokrotnie), zaś gdy mniej lub bardziej nieudolnie wychodzę w swoich wątkach do ludzi, nikomu by nie przyszło do głowy by popisać ze mną.
 

altairsek  

Wymiatacz



Imię: Kamil

Wiek: 28

Doczy: 20 Kwi 2012

   

Wysany: 2017-11-30, 15:29   

Jak do mnie napiszesz to ci odpisze,u mnie tez chujuffka ;-)
 

Forum modzieowe e-Mlodzi.com