(chyba nie było takiego tematu)
(btw. nie czepiam się tu katolików lecz zasad jakie kościół im narzuca)
Ostatnio (jakiś tydzień) czytałem sobie o masturbacji na forach gdzie większość to katolicy lub artykuły pisane także przez nich, i jak wszystkim (prawie) wiadomo (a szkoda), masturbacja jest przez kościół uznawana za grzech. Raczej skupię się na sytuacji chłopców bo tu sprawa jest trochę powikłana.
No więc tak, z tego co się doczytałem wynika że: kiedy nasienie trafia poza pochwę to jest to grzech.
¦rednia liczba masturbacji w wieku 11 lat, 2-5 razy dziennie.
Z obserwacji tych których pisali to co czytałem (i moich zresztą też) wynika że większość chłopców nie może się od tak nie masturbować bo popęd jest zbyt duży (tak, wiem, niektórzy tego nie robią lecz z jednymi jest tak że nie muszą, inni muszą, bo taka jet natura).
Tak czy siak jeśli się ktoś nie masturbuje to ma polucje nocne + śni "złe" rzeczy.
Więc tak czy inaczej grzech jest taki sam, ktoś się może spierać że to nie z własnej woli itp. no więc czemu Bóg nie zrobił nas tak że nie mamy polucji + brzydkich snów? Czemu nie jest tak że jak chłopak dotyka swojego penisa w złych celach to np. jego ręka chce mu wydłubać oko, Bóg chce nas przetestować? To skoro jest tzw. wszystko wiedzący to chyba wie jacy jesteśmy? Albo mam nadzieję że zna naszą naturę która jest nie do powstrzymania (tu mi proszę nic o tym nie mówić że tak nie jest).
Dodatkowo, z tego co naukowcy (psychologowie itp.) wiedzą to u obu płci pojawiają się kłopoty psychiczne w każdej sferze, nie tylko seksualnej, w okresie dojrzewania, jak i w dorosłym, kiedy masturbuje się i mówi sobie "Jestem zły", "Szatan mnie zje", "Przebacz Boże" (nie pomaga? , rączka pędzi) ale i tak się powstrzymać nie da, a potem ma się niesamowite poczucie winy, bo wydaje się że można przestać, ale to trzeba by było wszystko czym się da ruszać odciąć.
Oprócz tego, doczytałem się że poniżej lat około 1970 w zniż masturbacja była uznawana za coś, co prowadzi do szaleństwa. I tak swoją drogą:
Cytat:
pod koniec lat 1800tych i na początku 1900tych można było zakupić specjalne urządzenia, które zapobiegały możliwości masturbacji u chłopców. Tego typu purytańskie praktyki oparte były na wierze, że masturbacja prowadzi do szaleństwa.
I czytając forum, nie wiem czy matka katoliczka czy nie, lecz godne uwagi, żeby przyszłe mamusie tak nie robiły.
Cytat:
Nie zgodzę się z opiniami osób, które wypowiedziały się pzrede mną - sama jestem matką i wiem, jaki to problem, gdy syn się masturbuje. Mój syn, gdy miał 13 lat, również się masturbował, ale oduczyłam go raz na zawsze. Metoda jest bardzo prosta - zgodnie z zasadą, że łakomczucha można zniechęcić do jedzenia, gdy da się mu na raz za dużo do zjedzenia. Otóż zrobiłam coś takiego - powiedziałam mu wprost, nie krzycząc, że nie powinien tego robić i że daję mu wybór: albo dzisiaj zamknę go na klucz i nie wypuszczę do czasu, aż wypełni cały (nieduży) słoiczek swoim nasieniem, albo nie bedzie dostawał kieszonkowego, dostanie szlaban na kompa i na wychdozenie z domu etc. Chcił iść na kompromis, ale nie dałam się - w końcu wybrał to pierwsze. Siedział zamknięty w pokoju prawie cały dzień (w łazience) i wypełnił słoiczek w połowie. Nie ulegałam jego błaganiom - cały czas mówiłam, że wypuszczę go dopiero, jak napełni słoiczek i wypuściłam go dopiero wieczorem. Przyznaję, że to było może podłe, ale dla dobra dziecka czasami trzeba niestety robić takie rzeczy. Od tej pory on już się w ogóle nie masturbuje.
WTF?!!!!! Jak to czytałem to pomyślałem że jakby nie prawo, to gdybym ją spotkał to chyba bym stracił człowieczeństwo i ją zabił, w takich przypadkach to chyba nie istniejący Bóg pozostaje do pomocy i warto powiedzieć o Boże, bo kto? O matko?