VITO, racja. Ila ja miałam sytuacji... niejednej wykręciłam rękę, sprzedałam plaszczaka czy też dałam pięścią w szczękę. Mi też niejednokrotnie się dostało, ale nigdy nie skarżyłam, jeśli nie miałam powodu. (gdyby ktoś bez uprzedzenia do mnie podszedł i zaczął kopać nie pozwalając na obronę to bym się nie wahała z kablem, ale jeśli jest to uczciwa walka to dlaczego miałabym biegać do nauczycieli?)
Być może i źle robię, ale cóż - obwinię mojego bardzo "spokojnego" ojca, od którego nie raz mi się oberwało. Nie klaps w tyłek, ale często mocniejsze rzeczy. Gdybym kiedykolwiek miała mieć dziecko, nigdy nie podniosłabym na niego ręki. Wiadomo, że teraz sobie mogę mówić, bo nie wiadomo jak to będzie za dwadzieścia lat, ale jeśli ja i mój przeciwnik mamy takie same szanse i powód to dawaj w pysk. Oczywiście liczę się z kontratakiem. Jak walka to walka
Wiadomo, że nie po to aby się zabić.
_________________
Niech nikt nie mówi jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze!
Nigdy nie dyskutuj z idiotami, bo ściągną Cię do swojego poziomu i pobiją doświadczeniem.