Oto co mi sie ostatnio śnił
Poczułem dziwny wstrząs, wokół mnie było pełno zielonego światła, zacząłem się unosić. Przez jakiś czas nawet byłem ucieszony bo latałem. Cytując Tysona byłem w ekstazie. Jednak czar szybko prysnął gdy okazało się, ze kosmici mnie porywają. Jakież było moje zdziwienie gdy poczułem, iż nie mogę się ruszać. Jakaś nadprzyrodzona moc mnie paraliżowała. Chciałem krzyczeć, ale nie mogłem. W końcu znalazłem się na pokładzie statku kosmitów. Wszędzie było miała, raził mnie w oczy blask białego światła. Gdy już mój zmysł wzroku był uregulowany spostrzegłem, że jestem na jakimś łóżku. Poczułem bardzo miłe uczucie, ale nie było tak miłe gdy zobaczyłem co to jest. Kosmici zwalili mi konia, po czym wzięli próbkę mojego nasienia. Mówie im "po co wam to". Pokazali mi środkowy palec. Chciałem się wyrwać, ale nie mogłem, jakaś niewidzialna moc mnie trzymała. Po chyba dwóch godzinach obudziłem się w pewnym pomieszczeniu. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem Elvisa Presleya. Więc mówię do niego "przecież ty nie żyjesz". Popatrzył się na mnie i odparł "Love me tender love me sweet, newer let me go". Myślę sobie co jest. Wtedy Elvis zaczął powaznie ze mną gadać. Oznajmił mi, że chcąc coś powiedzieć, musi zaspiewać tą piosenkę, także powiedział, że zostaliśmy porwani przez kosmitów. Pomyślałem sobie przerażony, że muszę sie zastosować do porad Organizacji P.O.P.I.K. Zaczałem robić dużo chałasu. Kosmici prawie oszaleli, jakimś cudem wydostałem się ze statku, ale co się stało z Elvisem to nie mam pojęcia. Znalazłem się w wylatowie. A że nie miałem pieniędzy, to szedłem pieszo do domu ponad 700 kilometrów.
Nie wiem co o tym sądzić