Moim zdaniem nazwa tematu jest troszke niefortunna, bo to nie samo myslenie jest problemem tylko nadmierne przezywanie i zamartwianie sie sprawami, ktore sa blache albo na ktore i tak nie mamy wplywu. Ja tak nie mam, ale mam kolezanki, ktore potrafia kazda rozmowe czy nawet rozmowe na facebooku rozkladac na czynniki pierwsze, analizowac kazde zdanie, co ono mialo znaczy itp.
Ja jestem z tych ludzi, ktorych zycie po prostu plynie... i ciesze sie z tego bo rzeczywiscie nadmierne analizy kazdej pier**** moga zniszczyc zycie. Po co? Po co sie zamartwiac glupotami?