Powiem od razu, że nie jem obiadów jako takich, bo mi się ich nie chce robić.
Co prawda przechodziłam okres, kiedy je robiłam, z wielkim nastrojem.
Tymczasem na obiad jem owoc, a na kolację powiedźmy też owoc.
Natomiast kiedy jestem w domu, i wtedy mi mama po prostu każe jeść, nie jestem w stanie.
Wynika, to raczej w ogólnego braku apetytu, mogłabym jeść ostatnio tylko owoce.
Ale nie tylko ja borykam się z tym problemem, ponieważ mój znajomy, jak sądzę, też jest wrażliwy, gra na pianinie, co już świadczy o pewnych skłonnościach do melancholii, on też mógłby jeść tylko owoce. Więc wymieniamy się radami, co do przyjmowanych tabletek.
Pijemy razem czerwoną herbatę i rozmawiamy o tym całym bólu obierając sobie nawzajem kiwi.
_________________
W miękkim futrze kota