Dzisiaj o tym myslalam. Przez niemal wszystkie zajecia. Siedzialam i myslalam, wiec nie bylam w stanie sie skupic na tresci.
Wiec tylko obgryzalam paznokcie i patrzylam w zaklejone tasma okna.
Popadlam w podobna zadume jadac autobusem patrzac w swoje odbicie na szybie. A po drugiej jej stronie siedzial jakis czlowiek. Nie zdalam sobie sprawy. Ze to jemu patrze prosto w oczy.
I wtedy na wykladzie zaczelam plakac, ze wzgledu na to mianowicie, ze juz nie mialam wizji siebie.
I ogolnie nonsens odczulam, ze tam w ogole jestem , iz musialam zaraz wyjsc.
I deszcz mi przywrocil myslenie nieco, kiedy juz wybieglam.
Nie doszlam do wnioskow jeszcze, bo bylo za zimno. I wlosy mialam mokre