Jedna z najlepszych chwil, miała miejsce bez wątpienia miejsce w Egipcie, gdzie po licznych perypetiach i przekrętach, udało mi się z przyjaciółką w końcu wyrwać. Było to w czasie semestru jeszcze. Przed wyjazdem zapieprzałam równo, za przeproszeniem, zaliczając po 3-4 sprawdziany, kartkówki, czy odpowiedzi dziennie, ale opłaciło się. Leżąc w środku nocy na leżaku, mając kilka metrów do basenu i kilkanaście do morza oraz gapiąc się w niebo, czułam się absolutnie wolna, spełniona, szczęśliwa i wiedziałam, że naprawdę u diabła mogę wszystko.
Druga to koncert panny Perry, po którym miałam okazję poznać ją osobiście. Podczas występu w pełni doceniłam moc muzyki oraz sposób w jaki jednoczy ludzi. Znajomych zgubiłam wprawdzie w tłumie, ale bawiłam się przednio w pierwszym rzędzie z nowo poznanymi osobami. Jak infantylnie i banalnie to nie zabrzmi, pozytywne emocje wręcz we mnie buzowały, a wszelkie przygody zaliczone w tym dniu, dodawały temu wszystkiemu tylko uroku. Pamiętam to wprawdzie jak przez mgłę, jednak nawet mi było nie tak łatwo przyszło uwierzyć, jak wspaniale mi się to ułożyło.
Trzecie tytułuje w liczbie mnogiej, są to bowiem szalone wyprawy z moimi cudownymi, spotkania z niesamowicie serdeczną mi od lat pamiętnych artystką i specyficzna znajomość z pewnym osobnikiem płci męskiej, która tkwi w mej pamięci natrętnie i nachalnie, za Chiny ludowe nie chcąc dokonać mężnej autodestrukcji.
Wszystkich ich tu nie zmieszczę, nie da się niestety. Za dużo tego. I będzie, mam nadzieję, jeszcze znacznie więcej
_________________
"¯yj szybko, umieraj młodo, kochanie, zanim się zestarzejesz."