Kiedy wchodzę spóźniona na wykład, to mój profesor zawsze pyta mnie, czy noszę czapkę.
Mając na uwadze moją fryzurę. Zawsze mam bowiem nienaganne fale, od samej nasady. Myśli, że nad zdrowie przekładam wygląd.
Odpowiadam, że noszę.
Ale prawda jest taka, że zawsze ją noszę w torebce, a jak jest zimno, to zakładam.
Z futerkiem.
Dzisiaj koleżanka zapytała mnie- a gdzie jest twoja czapka?
A ja odpowiedziałam, że dzisiaj nie założyłam, gdyż kuszę mężczyzn swoimi falami.
Rzecz jasna rzekłam to w żartach, i nawet wystawiłam wtedy swój język, aczkolwiek jest w tym wiele prawdy, gdyż moje loki, przy każdym kroku w wysokich butach- "podskakują". I czuję się pewniej, kiedy jakiś kosmyk niesfornie opadnie mi na czoło.
Albo kiedy jakiś chłopak stoi za mną i czuję, że się przypatruje. Gorzej, jak mi niekiedy ktoś je "przytrzaśnie", w autobusie zwykle się przytrafia. Siedzę, a ktoś mi je przyciska do siedzenia, wtedy mówię- Przepraszam, ale tu są moje włosy. Raz zdarzyło się, że zaczepiły się o kurtkę jednego chłopaka i był problem.
Włosy dodają kobiecości. Więc nie potrafię schować ich pod czapką.
_________________
W miękkim futrze kota