To się zaczęło jakiś czas temu. Zwsze miałam grube, trochę napuszone włsy. Przez jakiś czas je prostowałam, ale strasznie się niszczyly więc przestałam. Parę tygodni temu zaczęły wypadać. Najpierw myślałam, że to minie, może mam niedobór jakiejś witaminy? Ale jest coraz gorzej. Już teraz mam widocznie mniej włosów, pełno ich na ubraniach, w wodzie od kąpieli, a jak przeczeszę je palcami, to zawsze zostaje kilka. Zwróciłam się do rodziców. Tato kupił mi witaminy, ale to nie działa... Dzisiaj pokazałam im co dzieje się, gdy przeczeszę włosy, to matka wydarła się na mnie że pewnie nie biorę witamin, że co ma mi niby zrobić, a na koniec dodała ironicznie, że kupi mi peruke. Dlatego piszę tutaj.
Miał ktoś coś takiego? Wiecie może, czego to objaw?
Z góry dziękuję za odpowiedź.