Ja bardziej przychylam się do reinkarnacji. Rozmyślałam o tym dość długo, i podczas drogi do domu wprawiło mnie to w pewną konsternację. Ogólnie moje pojęcie religii jest dość skrzywione. Ale...ostatnio mieliśmy na zadanie z religii napisać coś tam o eucharystii. No i napisałam kilka zdań na przerwie o tym, że przymuszona niedzielna msza nie daje nam nic, bo uczestnictwo w niej jest sprawą potrzeby transcendencji. No i ogólnie napisałam kompletnie inaczej, niż mieli wszyscy i jako jedyna dostałam 5
Ja osobiśćie uważam tak :
Bóg istnieje wtedy, kiedy w niego wierzymy - to coś jak placebo. Jeżeli modlimy się szczerze i jesteśmy święcie przekonani, że nam to pomoże, to czujemy się potem pewniej. Ale żadne klepanie paciorków nie ma sensu. Rzeczy przedstawione w Piśmie ¦więtym mają charakter symboliczny, bo ja tam nie wierze w to, że woda rozstąpiła się przed Mojżeszem