Mieszkam w bloku od 96 roku. Pamiętam, że na początku koledzy przywitali mnie strzykawkami i żyletkami - nie wiem skąd wiedzieli, że się bałem wszelkich igieł wtedy. Jednak odnosząc się do teraźniejszości... Mieszkam na samej górze 3piętro, na osiedlu w którym mieszka najwięcej nie tyle co dresów, ale hooligansów. Mieszkam 10min drogi od głównego stadionu w bdg (Zawiszy), więc całe osiedle silnie jest powiązane z klubem - choćby sklep, jedyny na osiedlu, wyklejony cały w naklejkach 'zety', o blokach wymalowanych już nie muszę chyba wspominać... Ogólnie jestem szanowany na osiedlu, tata zna chłopaków, oni jego, nawet do tego stopnia, że jak kiedyś ktoś obcy zaparkował przed blokiem samochód i to tak, że nikt więcej się nie mieścił - co wkurzyło ojca - chłopacy zapytali się czy 'przestawić' ten samochód. Wracając...
Czy jest bezpiecznie? Brata raz napadli na cmentarzu, jednak chłopak od nas z osiedla wstawił się za bratem i mu pomógł. Jakąś solidarność jest. Kumpel, który mieszka pode mną wbił nóż w łopatkę jednemu chłopakowi, który mieszka w internacie u nas na osiedlu. Więc i patologia też się znajdzie. Swego czasu nawet policja z ostrą amunicją patrolowała osiedle. Jest ciekawie. Czuję się bezpiecznie mimo wszystko, ale siostry czy kogoś z 'zewnątrz' nie puściłbym samego w nocy na osiedle. Nie ufam, aż tak bezgranicznie w bezpieczeństwo osiedla. Mieszkam tu długo (14lat) i się znamy, ale pełni zaufać nie zaufam.
_________________
In this world people will always throw stones in the path of your success,it depends on you…
What you make from them, a wall or a bridge?