Ostatnio zastanawiałam się nad tym.
Gdyż, padło takie pytanie, a raczej stwierdzenie w trakcie odbywania całonocnych/ całodobowych rozmów. Tym razem przy cygarze.
Powiedziałam - następne będzie palone z T(Tomasz, tak ma na imię).
Bo go na to wszystko stać.
I w końcu, nie wytrzymała, ja też, powiedziała - ja wolałabym mieć normalnego chłopaka.
Więc przytaknęłam, zawsze się z nią zgadzam.
- ja też, ale trafił się taki T...
Bo wiecie. Teoretycznie jest wspaniale nie martwić się finansami. Zamawiać na jego rachunek szampana. Nie obawiać się, czy mu wystarczy forsy, na twoje zachcianki.
Ale pomimo tego, on taki... Zbyt obyty.
Snob. Chwali się na prawo i lewo swymi finansami. Książkami. Samochodami.
A póki co dostałam od niego pudełka czekoladek.
Wolę dostać zwykłe, na przykład, nie jakieś Ferrero.
Bez całej otoczki.
Żyć. Nie w dużym domu.
Sama sprzątać bym wolała. Sadzić kwiaty.
Nie obawiać się, że mi pasuje lakier do szminki (bo on się temu przygląda).
Przede wszystkim ma się troszczyć o stąd uważam, że te pieniądze nic nie znaczą bez troski widocznej w czynach. Opieki, nie materialnej.
_________________
W miękkim futrze kota