To może ja zacznę
NIE WARTO I¦Æ NA NOWEGO HARRY'EGO POTTER'A
Dlaczego?
Przez cały film towarzyszyło mi uczucie jakiejś sztuczności, umowności wykreowanego świata. Oczywiście, film fantasy to i świat może być wymyślony - ale nie pozwalało mi to skupić się na filmie, bo ciągle myślałem "Ale to przecież niemożliwe, tak się nie da". Dodam, że w przypadku żadnej z poprzednich części nie miałem takiego odczucia.
Najbardziej jednak wkurzyła mnie ostatnia scena, tzn. walka Harry'ego z Voldemortem. Tak beznadziejnego pojedynku jeszcze nie widziałem. Dwóch bohaterów stoi naprzeciw siebie robiąc miny, jakby siedzieli w WC i nie mogli "skończyć". Reżyser chyba naoglądał się Jasia Fasoli i uznał, że jego mimika idealnie pasuje do "Ostatecznej, Finałowej Walki Dobra Ze Złem Decydującej O Przyszłości ¦wiata".
Oprócz tego walka ma dynamikę wyścigu dwóch ślimaków na dystansie 10km z dodatkowym obciążeniem. Ciągłe spowolnienia czasu ( w czasie których kamera najeżdża oczywiście na twarze bohaterów strojących miny ) nie wpływają dobrze na odbiór filmu.
Nie wolno zapominać także o zróżnicowaniu zaklęć. Rozumiem, że Harry dopiero skończył szkołę i ma prawo znać tylko 2 zaklęcia ( rozbrojenie i paraliż ) ale Voldemort ma chyba szerszy wachlarz niż samo "Awada Kedawra". Cóż, scenarzyści chyba zdawali sobie sprawę, że to trochę mało, więc przez większość starcia, żeby widz się nie znudził, bohaterowie są złączeni świetlistym sznurkiem ( kto oglądał piątą część, ten wie o czym mówię ), przepychając jeden do drugiego także świetlisty koralik "nawleczony" na sznurek.
Największe wrażenie miała robić oczywiście [Uwaga, SPOJLER] śmierć Voldemorta [Koniec SPOILERA]. No cóż, spełniła swoje zadanie. Tyle, że widz zamiast cieszyć się ze zwycięstwa "dobrych" zastanawia się, jak to do cholery się stało, że najgroźniejszy czarnoksiężnik na świecie zamienił się w rój czegoś płatkoróżopodobnego, co odleciało z wiatrem.
Zawiodłem się. I to bardzo. Miałem nadzieję na godne zakończenie sagi, a dostałem produkt niedokończony, nastawiony na wyciągnięcie kasy od widza. Nie radzę iść, chociaż i tak wiem, że 99% i tak pójdzie na ten film i nawet możliwe, że będą się dobrze bawić. W końcu
"De gustibus non est disputandum"
_________________
"Co wolno i co warto?"