Wyiluminowany, To czy coś uważamy za złe to sprawa sumienia, ale to czy coś jest grzechem w wierze katolickiej, czy nie, a więc czy należy się z tego spowiadać wydaje się być ustalone dużo wcześniej, i z tym raczej nie ma co się kłócić. Jeśli jedno z przykazań mówi nie cudzołóż, a ja się masturbuję (to przykazanie tyczy się wszystkich grzesznych zachować w sferze seksualnej) i wmawiam sobie, że to nie jest złe, to ok...jednakże jeśli jednocześnie się z tego nie spowiadam i przystępuje do sakramentu komunii świętej, to już tak ok nie jest... Albo przyjmujemy wiarę w pełni, albo do widzenia. Po prostu są pewne odgórne zasady, które ustalił sam Bóg (10 przykazań) i i albo je przestrzegamy, albo po prostu powinniśmy zmienić wiarę. Ja uważam, że Kościół jest przydatny. Dzięki niemu nie czujemy się zagubieni w wierze. Gdyby nie księża wszyscy musieliby sami interpretować wszystkie prawa boże, co prowadziłoby do bardzo wielu nieporozumień i rozłamu chrześcijaństwa na jeszcze więcej odłamów. Inna sprawa to np przykazanie mówiące o tym, że dzień święty należy święcić...ktoś powie: No fajnie, ale gdzie tam mowa o chodzeniu do kościoła? I będzie miał rację, jednakże w takim razie ja pytam się takiej osoby: jak masz zatem zamiar przeżywać to spotkanie? Odmówisz sobie Ojcze Nasz oraz Zdrowaś Mario i po ptokach? Może jeszcze sam poświęcisz sobie opłatek aby przyjąć pana Jezusa w Komunii? Może też sam się wyspowiadasz? Czujesz się na tyle odpowiedzialną osobą, aby W IMIENIU Pana Boga dać sobie rozgrzeszenie? A może uważasz, że to przecież sam Bóg cie rozgrzesza w końcu, więc zasadniczo nie ma problemu, grzechy są wybaczone bo ja uznałem, że Bóg też na pewno je wybaczył? Ksiądz nie po to spędza tyle czasu na przygotowywaniu się do posługi kapłańskiej, by mu potem jakiś młokos wyskakiwał z tekstem, że: "Przecież to Bóg daje rozgrzeszenie, a nie ten grubas w konfesjonale"...ten grubas (nikt tak nie napisał, ale chyba akurat to jest dość częste skojarzenie) po to odbył te nauki, abyś wiedział, czy w jego opinii zasłużyłeś na to by Bóg dał ci rozgrzeszenie. ¯e niby jeden ksiądz rozgrzeszy, a drugi nie? Oczywiście wiadomo, że ksiądz musi być nieomylny, nigdy nie może się mylić i w ogóle powinien czytać w naszych myślach, a głos boga powinien przy spowiadaniu słyszeć co najmniej tak dobrze jak ty słyszysz księdza przy kazaniu, natomiast ty jako biedny katolik zgodnie ze swoim niczym nie stępionym, zawsze mówiącym prawdę i tylko prawdę sumieniem wiesz o wiele lepiej co jest złe i co się Bogu podoba, a co nie więc zasadniczo ten sakrament jest do pupci(to był sarkazm jakby co)...Zresztą skoro nie uznajesz takiego sakramentu, to może inaczej interpretujesz też swoje uczynki? Może właśnie dlatego nie lubisz spowiedzi, ponieważ uniemożliwia ci naginanie swojego sumienia do tego by nie traktowało np masturbację jak grzechu? Pamiętajmy też, że to w końcu spowiedź oraz czytanie pisma kształtują w nas to sumienie. Jeśli byśmy wykonywali te czynności bez udziału kogoś mądrzejszego od nas, to doszłoby do bardzo dużego podziału. Innym dowodem na to, że Kościół nie jest twoim przeciwnikiem w kontaktach z Bogiem niech będą ludzie, którzy byli jego częścią i którzy nie sprzeciwiali się mu. Mówię tu o Janie Pawle II. Czy Jan Paweł II się spowiadał? Tak i to bardzo często. Czy więc uważasz, że jesteś na tyle mądry, a twoja wiara na tyle głęboka, by odrzucać i negować sens tego, co przyjął kochany nie tylko przez chrześcijan, ale niemal przez cały świat błogosławiony Jan Paweł II?
Tekst skierowany do osoby pojedynczej, ale nie miałem tu na myśli nikogo konkretnego.