No jak to po co? Nie spodziewałem się, że takie pytanie tu padnie.
W sumie warto zacząć od tego, że w sumie to nie tyle o dziewczynę chodzi (w tej kwestii, o której myślę, czyli 'chodzenie' ze sobą), a o osobę. Nie do końca byłoby to jednak prawdą. Jeśli szukam jakiegoś wsparcia, czy rozmowy, czy coś, to mogę zarówno do dziewczyny czy chłopaka pójść z którymi mój kontakt jest zażyły. Nie zrobi mi to wielkiej różnicy zwłaszcza, gdy trafię pod właściwy adres z problemem. Jednakże to, co odróżnia kumpla czy przyjaciela od dziewczyny w tym przypadku to po prostu niemożność stworzenia tak głębokiej więzi jak z kobietą. Oczywiście, są różne orientacje itd., itp... jednakże no nie oszukujmy się - bliskość intymna w wielu przypadkach nas zbliża do danej osoby (oczywiście są ludzie, którzy to traktują przedmiotowo, ok). Wtedy też to jakoś bardziej naturalnie przychodzi, że udajemy się z problemem do osoby bliższej nam, prawda?
A teraz nieco Å‚opatologicznie i dla tl;dr:
Dziewczyna jest mi bliższa niż nawet najbliższy kumpel, gdyż łączą nas bardziej zażyłe stosunki, wobec tego jej bardziej ufam, do niej zwracam się z problemami itp.
A co do:
neelka napisa³/a:
bo czasami odnoszę wrażenie, że większości zależy tylko na jednym...?
Nie oszukujmy się, po to wiążemy się w większości z płcią przeciwną, a nie tą samą. Dusze nasze płci nie rozróżniają, ale ciała i umysły już tak. Uwarunkowanie kulturowe, psychiczne, społeczne... ale żeby spłycać do kwestii "dlatego i tylko dlatego" to bym się nie pokusił, bo jednak są ludzie odmienni jeśli o pociąg do płci przeciwnej. Ważna jest więź psychiczna, a seks to miły dodatek.
_________________
11.07.2013 .
"Wilcze spojrzenie na świat."
Zapraszam do odwiedzenia ;>.