Mi to w sumie obojętne czy wyjdę za mąż czy nie. Ale wszystko ma swe wady i zalety
Nie chcę myśleć o rozwodzie, dlatego nie mówię "nie wyjdę za mąż, bo potem są problemy z rozwodem". No niby tak, ale jeśli kobieta niewiele zarabia, ma ciężko chore dziecko, to takiemu facetowi łatwiej jest sobie po prostu odejść (i na odwrót, żeby nie było, że tylko mężczyźni są tacy źli
), bez zabawy w alimenty, podział majątku etc. Z drugiej strony fakt, że małżeństwo "zabija romantyzm" jak to się wyraziła
Noele. Ale która z nas nie marzy o pięknym ślubie w białej sukni, prezentach, tym sakramentalnym "tak" i weselu? Sam ślub jest w sobie romantyczny, a życie na kocią łapę też staje się po pewnym czasie nudne i monotonne - nie sposób przeżyć z kimś 20 lat bez jednej kłótni czy ponurego wieczoru, bez względu czy jest to para małżeńska czy nie. Poza tym są jeszcze ludzie, którzy nie akceptują wolnych związków. No i samo bycie chrześcijaninem do czegoś zobowiązuje.
Ja jeszcze nawet nie mam kandydata, więc nie wiem jaka będzie sytuacja za pięć lat
Ale ślub to chyba bym chciała mieć...
_________________
Niech nikt nie mówi jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze!
Nigdy nie dyskutuj z idiotami, bo ściągną Cię do swojego poziomu i pobiją doświadczeniem.