Witam Was. Wiem, że podobnych tematów jest tutaj na pęczki, ale potrzebuje obiektywnej opinii i rady.
Otóż jestem z moich facetem od prawie 5 lat. Od jakiegoś czasu on stał się nieczuły, prawie w ogóle nie okazuje mi uczuć, jest oschły. Czasem da mi małego buziaka czy przytuli, ale to tak, jakby tylko na moment go olśniło. ¯eby tego było mało, odnoszę wrażenie, że jego szacunek do mnie kompletnie zniknął. Często drwi z moich łez, mówi, że jestem żałosna, że go wkurzam. Kłótnie w ogóle go nie ruszają, tak jakby nie obchodziło go co się z nami stanie. Kiedyś nawet nazwał mnie pi*dą i kur*ą. Często wychodzimy ze znajomymi i zauważyłam, że zaczął się jakby przymilać do jednej z naszych koleżanek. Pytałam go już o to, ale nakrzyczał na mnie i powiedział, że mam się nad sobą zastanowić. A to akurat powtarza mi bardzo często. Od jakiegoś miesiąca zaczął mi też praktycznie dzień w dzień powtarzać, że mam głupie bądź popier*olone gadki. Już nawet nie pamiętam, kiedy mieliśmy dłuższą przerwę od kłótni. Za każdym razem jednak się godzimy. Cóż... Jednym zdaniem jest oschły, wredny, złośliwy i arogancki. Gdzieś z tyłu głowy jakiś głos mówi mi, że już dawno powinnam go zostawić. Z jednej strony kocham, ale z drugiej mam go dość. Nie wiem już co robić, dlatego mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto szczerze mi doradzi i pomoże.