E-dziennik to największe zło we wszechświecie. Na szczęście męczyłam się z nim tylko przez jeden rok w gimnazjum. Pomijając to, że rodzic na bieżąco wie o każdej ocenie (co nie jest w interesie ucznia
), to często dziennik elektroniczny jest powodem wielu nieporozumień - a to nauczyciel przez miesiąc nie wstawił stopni, a to się pomylił, bo dla 50-letniej nauczycielki z 30-letnim doświadczeniem, która mentalnie żyje jeszcze w PRL'u (albo i w średniowieczu
tak przynajmniej było u mnie w gimnazjum), komputer to czarna magia. Zdecydowanie wolę tradycyjne dzienniki i nawet zebrania w szkole parę razy w semestrze niż dziennik online. Dobrze, że moja obecna szkoła jest sto lat za murzynami i nie wprowadza zbędnych unowocześnień.