Witam wszystkich, mam problem, i właśnie uciekam do ostateczności czyli szukam porady innych osób
Mam 20lat, w tym roku zacząłem studiować. Jeśli chodzi o moje związki sprzed studiów no to bylo ich kilka, w wakacje najpierw pracowałem, a później nie żałowałem zarobionej kasy na kompletne wyluzowanie od dziewczyn. Z dniem 1 października powiedziałem sobie że będę najlepszy, i również postanowiłem znaleźć sobie kogoś na stałe. No i jak się okazało, nie musiałem długo czekać z tym drugim.
Pierwsze zajęcia z pewnego przedmiotu, cała grupa czeka pod drzwiami, oczekuje na prowadzącego, ja przyszedłem dopiero z barku, i nie wiedziałem za specjalnie gdzie mamy, nie było w okolicy osób z którymi się poznałem przy integracjach, więc postanowiłem zapytać dziewczyny która stała pod drzwiami czy to na pewno tutaj. No i cóż, zacząłem z nią rozmawiać tak od niechcenia, nagle się na nią popatrzyłem, zobaczyłem jej niesamowity urok, jej pełne wdzięku oczy, posłuchałem jak mówi, wszytko to we mnie uderzyło. Postanowiłem wtedy poznać ją bliżej. Kojarzyłem ją wcześniej z widzenia bo kończyła tą samą szkołę średnią co ja, więc mieliśmy nieco początkowych tematów.
Od tamtego czasu wszystko zaczeło iść po mojej myśli, nie wiedziałem tylko jak rozłożyć to w czasie. Chciałem kuć żelazo póki gorące, po czasie odkryłem że nie zależało mi w życiu jeszcze tak bardzo na nikim innym, jak obecnie na niej. Po pewnym czaasie dostrzegła moje zachowanie, powiedziała mi to że schlebia mi jej moje zainteresowanie, bo jestem wspaniałym facetem, ale lepiej by było jakbym odpuścił, bo się tylko "sparzę" i będę miał do niej żal. Opowiedziała mi jak to jest między nią, a swoim byłym, gdy ją poznałem byli w trakcie przerwy, że mają za sobą dwa lata związku, w sumie mieszkali w szkole średniej półtora roku na stancji, jej ciągle zależało na powrocie, jemu pewnie też ( nie dziwię się, bo to wspaniała dziewczyna
) ciągle mi mówiła że nie może tak być, bo w niedalekiej przyszłości zostanę przez nią zraniony. Sam nie wiem czy zdawałem sobie z tego sprawę, postanowiłem że dla mnie jej były nie istnieje, że wykorzystam słabość tej więzi między nimi, i że główny mój cel to zdobycie jej serca.
No cóż, właśnie mi się nie udało. Ostatnio powiedziała mi że wszystko między nim a nią jest dopinane na ostatni guzik, i że po prostu powinienem teraz to wiedzieć.
Od października ciągle z nią gdzieś wychodziłem, spędzaliśmy czasami wolny czas, w czasie okienek tylko z nią chodziłem na kawy, na roku nawet wszyscy myśleli że jesteśmy razem, byłem kilkanaście razy u niej w domu, prawie codziennie ją zabierałem na zajęcia, a później odwoziłem do domu... w mikołajki mieliśmy pójść do kina na jakiś film, który ona chciała zobaczyć, nie poszliśmy, spędziła ten czas z jej byłym....
Sam nie wiem co robić, strasznie mi na niej zależy, nie chcę odpuścić z tego powodu, ale też nie chcę jej niszczyć związku (np. wiem od wspólnych znajomych moich i jej byłego jaki on dla niej był, jakie miał dziewczyny na boku) bo to nie jest honorowe, i nie chcę aby mnie takim zapamiętała do końca życia, dlatego jej tego nigdy nie powiem... Czekam aż może sama się przebudzi z tego sentymentu... ale czy jest sens? proszę o rady :)