Moja babcia męczyła się z bardzo złośliwym rakiem 2 lata. Bardzo dobrze radziła sobie sama w domu(mój dziadek umarł 18 lat wcześniej na zawał), ja z mamą(jesteśmy same) jej pomagałam, przynosiłam zakupy, bo niestety, rak miał przerzuty na kości i babcia nie mogła chodzić. Niestety, dwa dni przed świętami moja mama była zmuszona oddać babcię do hospicjum (babcia nie była już sama w stanie chodzić, pójść do toalety - w hospicjum miała 100x lepszą opiekę). 26.12 czułam, że babcia umrze. Siedziałam przy niej cały dzień, patrzyłam jak kona. Odwiedziły ją jej siostry. Koło 18 mama powiedziała mi, że muszę wrócić do domu, bo nic nie jadłam cały dzień i muszę odpocząć - nie chciałam, ale zgodziłam się. Z Babcią została jej młodsza siostra, która przez lata jej choroby nie interesowała się Nią. Po wejściu do domu weszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie kanapkę - nagle zgasło światło. Pomyślałam, że to korki, ale w całym domu paliły się światła. Kolejną opcją była przepalona żarówka. Podeszłam do włącznika, wyłączyłam światło, po czym włączyłam ponownie i wszystko było okej. Kilkadziesiąt minut później zadzwoniła ciocia, że Babcia nie żyje. Ostatniego dnia Babcia nie mówiła już, wychodząc powiedziałam jej, że ją bardzo kocham i żeby była spokojna. Myślicie, że to mogło być z jej strony pożegnanie? Od czasu jej śmierci, co jakiś czas, mi się śni. Są to sny, kiedy widzę Babcię, która mówi: "żartowałam" (chodzi tu o to, że żartowała, że odeszła) lub kiedy "jest wyznaczona data śmierci" a ja dostaje kilka dni z Babcią. Czy mieliście jakieś znaki po śmierci najbliższych? Mama mi opowiadała, że kiedy zmarł jej tata, w dniu pogrzebu wszystkie rzeczy, że wszystkich półek w domu spadły.