Co ja myślę na ten temat?
Ryzyko w cholerę. Przedmioty ścisłe w szkole to często pieszczoty w porównaniu ze studiami. To pewnie zależy od uczelni, jednak zwykle wymagają już jakichś podstaw z liceum, a nawet jeżeli chcą wyrównywać braki, to robią to bardzo, bardzo pobieżnie. U nas nie trzeba było zdawać matury rozszerzonej z matematyki, a i tak potem dziwili się, że nie znamy liczb zespolonych, do tej pory się dziwią mimo że jestem już po matmie i niby poznałam te podstawy co oni tam chcieli, to okazuje się że na fizyce z kolei są spore braki matematyczne, które w pierwszym semestrze na analizie powinny się załatać. A ja nie jestem na matematyczno-fizycznym kierunku. Jeśli masz ochotę spędzać wakacje na małym treningu, to ma szansę się udać. Jeśli chcesz spróbować czegoś nowego, zupełnie z innej parafii, to idź choćby żeby się przekonać, ale nie licz, że będzie łatwo, bo nie będzie. Jeżeli nie uczyłaś się tego w szkole, nie obejdzie się bez korków i sporej dozy pracy własnej. Musisz się na to koniecznie przygotować bo to też nie chodzi o to, aby się fuksem prześlizgiwać aż do magistra po linii najmniejszego oporu. Zastanawiałaś się przez chwilę, kim chcesz być? Tak jak za dzieciaka, "chcę być piosenkarką", "chcę być strażakiem". Kim chcesz być teraz, czym się interesujesz?
_________________
If you don't wanna see that sunset,
stop looking in a demon's eye
Temporarily online