Ja tam naukowcem nie jestem, ale wiem że genetyka jest w powijakach i naukowcy sami nie wiedzą dlaczego tak naprawdę wypadają włosy. Być może że u części mężczyzn ten slogan: Mężczyźni tracą włosy od testosteronu... - sprawdza się, ale jak widzimy jeszcze wszyscy nie potracili włosy z głów.
Jednak wiadomo, co jest w jedzeniu, piciu, powietrzu i kosmetykach. Błędna dieta i zatrucie środowiska, wpływają na jakość naszych tkanek, przy czym część wpływów można wyeliminować. Na swoim przykładzie mogę przytoczyć złowrogi wpływ szamponów na wypadanie włosów. Ja mam 19 lat, ale też nagle zaczęły mi lecieć włosy jak z Cebra! Zaaferowany tą typowo męską przypadłością, z Nie na ustach, zacząłem szukać po necie.
Nie musiałem głęboko szperać, żeby dowiedzieć się że do szamponów są dodawane detergenty, zmniejszające napięcie powierzchniowe wody, które są truciznami, a oprócz tego mają działanie kancero- i teratogenne! Z dnia na dzień przestałem stosować szamponów! To już sobie lepiej domestosem po głowie przejechać! ¯ebyście sobie nie pomyśleli, że zrobiłem wielki powrót do prehistorycznych korzeni, nadmieniam że kiedyś ludzie nie mieli szamponów i (np. za komuny) myli normalnie w mydle, a potem dla zobojętnienia spłukiwali słabym kwasem (zwykle wodą z octem, ale w dzisiejszych czasach, kiedy to jest dostępny kwas askorbinowy za niewielką cenę w Internecie, czy gdzieś- to polecam właśnie tym płukać sobie czerep). Nie wiem może to placebo, niemniej skuteczne. Jeszcze sobie zacząłem smarować kremem nawilżającym skórę koło zakol i potencjalnie od tego, w ów rejonach zaczęły pojawiać mi się włosy. I będę hejcił te "szambony", bo są głupie i w ogóle: czymś takim to podłogę myjcie, a nie głowę, dobrze wam radzę.
Jak moje porady nie wystarczą, to (nie wiem po co to piszę, ale...) kiedyś zadzwonił taki pan do telewizji; do wróżki z jakiegoś ezoterycznego TV programu, z problemem małego członka. A ona doradziła mu, żeby ulepił sobie posąg wielkiego kutasa, położył go w jakimś widocznym miejscu, a potem modlił się do tego posążku- na zasadzie: rośnij maleńki, rośnij maleńki...
. To sobie pomyślałem że na włosy może też pomaga.