Nie wiem.
Ale długie gry wstępne są najlepsze ze względu na późniejsze doznania.
Zacznę od tego, że lubię przebieranki. Zabawy z odgrywniem ról. Wcielanie się w uczennice.
Niesforną córkę dodatkowo mnie pobudza.
Dialogi. Działania poprzedzające stosunek. Ocieranie się o siebie, należy bez wątpienia do moich ulubionych.
Szczerze uważam, iż powinno pozostać się w ubraniach, jak najdłużej i przez nie dotykać.
A pomiędzy nimi powinien być czas na łyk wina.
Ze względu na swoje upodobania, ja uwielbiam być wiązana- to traktuję jako grę wstępną.
Kiedy zakłada mi opaskę na oczy. Wiąże nadgarstki,ten momemt oczekiwania pociąga mnie, kiedy wychodzi i po pewnym czasie czuję
uderzenie pejcza na swoich wypiętych i oczekujących pośladkach.
Obsypywanie pocałunkami. Czy robienie, jak to się powszechnie mówi palcówki- potrafi rozpalić do czerwoności.
Kiedy mój partner dodatkowo igra ze mną, przestając na pewien moment.
.
W sumie mogłaby dla mnie być sama gra wstępna, bez stosunków One bowiem nie dostarczają już tylu wrażeń.
Mój obecny partner lubi traktować naszą rozmowę jako grę wstępną.
Twierdzi, że nasze rozmowy, w których nigdy się ze sobą nie zgadzamy, działają na niego bardzo podniecająco.
Uwielbia mój głos, moją gestykulację.
Na moje nieszczęście. Dzwoni do mnie kilka razy dziennie. I wiecie co, po każdej naszej rozmowie na tematy powszechne, ja też jestem podniecona.
W restauracji, kiedy jemy i pijemy, wszystko dzieje się nieświadomie, wysyłam mu ponoć sygnały, wobec czego nasz powrót do domu zawsze kończy się stosunkiem .
Mam wrażenie, że nasza znajomość to nieustanna gra pożądania, czy wstępna, jak kto woli.
A może to wszystko przez fakt, że w końcu odnalazlam kogoś, kto w pełni podoba mi się pod względem fizycznym.
I ma w sobie tyle energii. Słowem może pasujemy do siebie, bo zawsze jesteśmy napaleni.
_________________
W miękkim futrze kota