Z kolegami, koleżankami zdarzyło się raz.
Sienkiewicz.
Palenie święconych ziół.
Plansza wykonana własnoręcznie.
W trakcie całych modłów puszczał bąki nasz kolega, kolokwialnie mówiąc, baliśmy się, że się podpali, biedaczysko, bowiem był wśród świec. Zakończyliśmy seans zniesmaczeni.
Pełno goryczy w ustach i krtani.
Poddaliśmy się
Później nocą przy lampce i wodzie święconej, zgasła nam.
Było ciemno. Baliśmy się więc uciekliśmy w popłochu.
Wszystko w moim domu, więc śpię z mamą do dziś. Ze strachu czy braku miłości, nie jestem w stanie stwierdzić.