Rozkojarzona i nieco nabuzowana.
Wyobraźcie sobie moje szczęście, kiedy w drodze na randkę spotykacie swoją nieszczęśliwą miłość życia (do czasu).
Ściska was w środku, żeby tylko nie rzucić mu się w ramiona, a zaraz potem spotykacie się z wysokim blondynem o kręconych włosach i twarzy jak z okładki magazynu, twarzy, którą opisuje się w książkach.
SÅ‚uchacie Paganiniego.
Lądujecie w bluesowej dziurze, w podziemiach, pijecie okropną herbatę, którą podaje wam kelner ze słowami: nie zagotowałem wody, wybaczcie, więc może co nieco pływać na wierzchu...
Potem w zimnym mieszkaniu, urządzonym od niechcenia, palicie marihuanę i przykładacie stopy do kaloryfera, w objęciach tego blondyna.
On składa wam absurdalne propozycje, szalone propozycje.Kompletnie młody(27), kompletnie szalony, kompletnie porywczy wpycha wam rękę między uda (bo jesteście w spódniczce, a on odśnieżał samochód. I uwaga! ze słowami- szybko, coś ciepłego).
Szalone spojrzenie, szalona jazda. Szalone pocałunki (żałuję, że na pierwszej, ale wpuszczałam mu dym do ust i niestety tak wyszło).
_________________
W miękkim futrze kota