Na początek dzień dobry wszystkim forumowiczom.
Wiem, że długie, jeśli dotrwacie - proszę poradźcie.
Poznałem dziewczynę przez internet. Zanim doszło do pierwszego spotkania (nie mogliśmy od razu trochę z mojego powodu, potem ona narzekała na brak czasu) pisaliśmy około miesiąc. W końcu umówiliśmy się w spokojnym miejscu, posiedzieliśmy, porozmawialiśmy. Może nic specjalnego, ale mogę zaliczyć to spotkanie na plus.
Później zostałem zaproszony na imprezę rodzinną z osobą towarzyszącą. Nie chciałem być tam sam, więc wpadłem na nieco szalony pomysł i zaproponowałem wspólne pójście nowej znajomej. Trochę się wahała z decyzją, ostatecznie stwierdziła, że może zaryzykować. Bawiliśmy się dobrze. A było to dopiero drugie nasze spotkanie oko w oko.
Krótko potem znajomi, których miała okazję poznać na owej imprezie zaprosili mnie i ją na zwyczajne spotkanie towarzyskie przy piwku. Przyjęła je z entuzjazmem, lecz później ze wzgledu na złe samopoczucie wycofała się. Ok rozumiem, zdarza się.
Niestety albo stety jestem typem człowieka, który przedkłada znajomość realną nad pisaniem smsów czy wiadomości na komunikatorze. Dlatego długo nie czekałem z propozycjami kolejnego spotkania. Po prostu chciałem ją częściej widywać (mamy do siebie kilkanaście kilometrów).
Sytuacja wygląda tak, że nie widzieliśmy się od paru tygodni. W międzyczasie trochę pochorowała. Potem zatrzymywały ją obowiązki domowe (podobno trochę ma na głowie do ogarnięcia), następnie kilkudniowy wyjazd wakacyjny, który dodatkowo wszystko odwlekł.
Na ten moment nie jest w stanie podać mi konkretnego terminu naszego spotkania, ponieważ wciąż obowiązki. W ostatnim tygodniu września będzie za granicą, a od października zaczyna studia w odległym mieście, więc wyjeżdża (do domu przyjeżdża wówczas na weekendy).
Jak się domyślacie zaczynam sądzić, że z tej znajomości nic już nie wyniknie i ta myśl potwornie mnie dobija :( Mam wątpliwości, ponieważ wyczuwałem jej entuzjazm wobec całej sytuacji (czytaj: naszej znajomości) a jednak jest jak jest.. Pisząc tego posta piszę z nia akurat, bo o dziwo odezwała się pierwsza (rzadko to robi, a ja nie pisze już codziennie), ale ona wspominając o planach na resztę wakacji w ogóle nie uwzględnia naszego spotkania, nie wspomina o tym, a ja zdecydowałem już o to nie pytać..
Nie mam pojęcia jak teraz postąpić, by choć wyjaśnić czy faktycznie regularny brak wolnego czasu jest powodem braku naszych spotkań czy może ona nie chce się już po prostu spotykać. Nie chciałbym kolejnymi pytaniami wyjść na namolnego (bo może faktycznie mnogość obowiązków ją obciąża), ale nie chcę też stać dłużej w miejscu..
Jak wy to widzicie z boku?