Czekam na mamę od dwóch godzin w samochodzie. Chyba wariuję. Najpierw recytowałam wiersze oddające mój stan.
Potem zaczęłam mówić sama do siebie. O bycie , niebycie. Usensownianu, dochodząc do aktu przebaczenia popłakałam się. Opieram głowę o kolana, zamykam oczy. Słowem odczuwam cholerne znużenie życiem. Mam potargane włosy, rozmazany makijaż, a moja mama jeszcze nie wraca
_________________
W miękkim futrze kota