Myślę, że ściąganie nie powinno stanowić problemu.
Zwłaszcza, jeśli jest się dobrze umiejscowionym. A co do niezdolności, ja zmieściłam na swych kolanach dość obszerny tekst z greki, kiedy pisałam egzamin. Ale to studia i jestem też kobietą.
Pamiętam, kiedy jeszcze pisałam maturę rozszerzoną z matematyki, razem z moimi przyjaciółmi płci męskiej.
Którzy robili zdjęcia zadań, a następnie posyłali je, ażeby ktoś im rozwiązał i sobie przekazywali dość spokojnie. I także jeden się ze mną konsultował, za mną, wyniki mu pokazywałam na kalkulatorze i słyszałam chrząknięcia jedynie komisji.
I nawet chcieli się tym ze mną podzielić, kiedy tak łkałam nad arkuszem pytań, ponieważ nagle doznałam uczucia, że nie znam odpowiedzi na pytania, moje plany w gruzach legły. Płakałam więc, umoczywszy kartki swymi łzami, pociągając nosem zwróciłam ich uwagę, chcieli pomóc.
Lecz przyszło olśnienie, uspokoiłam się i zaczęłam robić.
Co najlepsze, nie warto ściągać i tu jest puenta mojej wypowiedzi:
- Należy być zawsze uczciwym człowiekiem, bo to się zwyczajnie opłaca.
Oni nie zdali! Ktoś im źle rozwiązał zadania, w wyniku ciągłych przekształceń, zostały one źle podane!
A najlepsze było to, że wyszli z tego egzaminu uradowani, a ja od razu pobiegłam do samochodu mojej mamy i płakałam cała resztę dnia, noc. Dopóki mi odpowiedzi przykładowych nie podali.
Wtedy oni zaczęli płakać.
To było wspaniałe uczucie.
Tak więc ucz się.
Ja się uczyłam bardzo długo, sama i mi się udało bardzo dobrze napisać.
Więc Ty zapewne także dasz radę, jeśli przysiądziesz.
_________________
W miękkim futrze kota