Hej :)
Mam pewien problem. Mianowicie, wpadłam w nieprzyjemny nałóg. Rok temu, zaczęłam się odchudzać, aż w pewnym momencie, zaczęło być to dla mnie obsesją. W sześć miesięcy schudłam dziesięć kilo. I czułam, że jest to najszczęśliwszy moment w moim życiu!
Ale później już nie było kolorowo. Zaczęłam się obżerać, bez opamiętania. Właściwie, to nie miałam do czynienia z bulimią, ale parę razy wymiotowałam, kiedy czułam ciężar w brzuchu.
Jakoś we wrześniu, zaczęło się na poważnie. Jadłam to, na co miałam ochotę - nie miałam nad tym kontroli. Mama mówiła, że nie ma nic w tym złego, jeżeli raz na jakiś czas zrobię sobie taki wolny dzień... Tylko że ona nie wie, że takich dni to mam co najmniej sześć w tygodniu.
Zaczęłam zmuszać się do wymiotów, gdyż nie potrafię siedzieć z myślą, że w brzuchu mam tabliczkę czekolady. Wiele razy myślałam, że jutro zacznę wszystko od nowa - ale w momencie kiedy mam ochotę coś wciągnąć, automatycznie o tym zapominam. Nie potrafię tego kontrolować.
Czuję zmiany w swoim ciele. Oprócz tego, że przytyłam pięć kilo, boli mnie brzuch w dolnej części, gardło cały czas mam obrzęknięte, a bieg na przystanek sprawia, że czuję jakby serce miało mi zaraz pęknąć.
Chodzę do psychologa z innych względów, ale wolałabym jej o tym nie wspominać. A rodzicom tym bardziej. Najpierw szukam sposobu, aby samej sobie z tym poradzić - tyle że nawet nie wiem, gdzie szukać :(
Jeżeli będę już w punkcie kryzysu, pomyślę o ujawnieniu swojego problemu.
Czy mogę liczyć na jakiekolwiek porady? To mój pierwszy wpis, więc nie wiem, czego mam oczekiwać.
Miłego wieczoru :)