Hej, mam pewien problem, i to zdaje się dość poważny. Sorry za chaotyczny styl.
Dostałem wezwanie w charakterze świadka na rozprawę (oskarżonym jest kto inny, podane jest jego nazwisko). Sprawę znam, zeznań na policji udzielałem, winny nie jestem (po prostu pracowałem w miejscu, gdzie był rabunek, a sprawcę szybko złapano). Ja dbałem o stanowisko pracy, drzwi zostały wyłamane, a kamera wszystko nagrała. Szef nie miał do mnie żadnej pretensji (ja i tak się zwolniłem, ale miałem kilka innych powodów, m.in. studia).
Ponieważ wcześniej nie miałem do czynienia z sądem/policją, a jestem osobą dość strachliwą i nerwową, chciałem zapytać - czy jest możliwość "zamiany miejsc"? Czy Sąd może traktować mnie jako osobę podejrzaną/obciążyć stratą za sprzęt, który ukradziono? O co mogą pytać mnie na rozprawie - będę musiał powtórzyć po prostu to, co mówiłem na policji? Proszę o wyrozumiałość.
Pozdrawiam.