Witam! Jestem tu nowa i piszę ponieważ potrzebuję komuś się wygadać, wyżalić.
Sytuacja ma się tak że zostawił mnie mój najlepszy przyjaciel. Jedna z najważniejszych osób dla mnie na tym pochrzanionym świecie.
Poznaliśmy sie w pierwszej liceum i od razu jakoś tak wyszło że się skumplowaliśmy razem jeszcze z jedną dziewczyną. Było wszystko świetnie, bawiliśmy się razem, śmialiśmy, płakaliśmy i robiliśmy akademie. Byliśmy sobie wszyscy na prawdę bardzo bliscy mimo że tak krótko się znaliśmy. Był moment kiedy oni byli bliżej siebe a ja bardziej z boku ale było mimo wszystko ok. W pewnym momencie Ona zaczeła się od nas odsówac miec pretensje o głupie rzeczy i strasznie kłóciła sie z Nim. Ale ja byłam po jego stronie cały czas bo to ona w pewnymm sensie "zdzikowała". W każdym razie zosaliśmy sami. Cały czas trzymaliśmy się razem. Jak przyjaciele, łączyła nas bardzo silna więź. Owszem miał dziewczynę, która nawet stała się i moją dobra kumpelą i akceptowała naszą przyjaźń. Nie miał problemu ze spotykaniem się ze mną ani innymi koleżąnkami bo wszytkie zreszta nas znała :) Na mieście też cała grupka byliśmy kiedy były dni naszego miasta.
Niestety troche się pokomplikowało i rozstali się. Ja cały czas byłam po jego stronie. Byłam kiedy się schodzili, kiedy byli, i kiedy wszystko się burzyo. Byłam. Po prostu, jego przyjaciółka.
Nadeszła klasa 2. Zaprzyjaźnił sie z moją bliską bardzo przyjaciółką i bardzo byłam z tego powodu szczęśliwa. Choć w pewnym momencie była zazdrosna bo zaczeli sie troche odsówać odemnie tym bardziej kiedy ona zaczeła kręcić z jego kumplem Czułam sie osamotniona i zaczełam oglądać japońskie animacje co bardzo mnie wciągneło i odsuneło od nich o co miał do mnie pretensje duże. Po pewnym czasnie coś sie polepszyło i mimo ze często mnie denerwował to było na prawde lepiej. I pojawiła się ONA. jego nowa i obecna dziewczyna. Zaczeli ze sobą kręcic od półmetka i ogólnie kibicowałam mu ale byłam tez wkurzona bo chodziliśmy do tej samej szkoy a on nie potrafił mi jej przedstawić! Wiedział że jestem o to zła! A mimo to nie potrafił takiej jednej małej głupiej rzeczy zrobić! To tak bardzo bolało... Wszystko praktycznie sie dlaniego nie liczyło tylko ona... kontakt co raz mniejszy miedzy nami.. Byłam bardzo na niego wkurzona i kiedy rozmawialiśmy przez fb juz na początku wakacji powiedzialam mu duzo niemilych słow i wyrzuciłam rozne rzeczy. Praktycznie nie utrzymywalismy kontaktow przez wakacje. W dni naszego masta widzielismy sie moze minute kiedy gadał z nasza wspolna kumpela a do mnie nawet nie zapytał co słychać. Mimo ze ja wczesniej probowalam wyciagnac rękę do niego. I tak zczeła się klasa 3 obecna, nie rozmawialismy ze soba prawie w ogole, traktuje mnie jak kolezanke z która niegdy nie był w takiej na prawde zazyłej przyjaźni! Ja po pewnym czasie nie wytrzymalam. Napisała do niego długą wiadomość. Przyznałam że nawaliłam, ukazaam mu wszystko jam widze z mojej strony. Jak bardzo mnie to boli. Odpowiedział że czasu się nie cofnie, że ma teraz dziewczyne i chce podobno byc wobec niej fer ze nie ma do mnie zalu ale jak bylo nie bedzie.... A ja tak bardzo za nim tęsknie... Był dla mnie osobą na prawdę bardzo ważną i którą nadal bardzo kocham... A jej nienawidzę bo wiem że gdyby z Nią nie był wtedy wrócił by do mnie... swojej Przyjaciółki która cały czas przy nim była... Nie wiem czy to ona go tak potwornie zmieniła, czy ja nie znałam jego prawdziwej twarzy ale mimo wszystko... czekam aż moj Przyjaciel wróci... ten który był mi tak bliski.... i wiem ze nigdy nie bede umiała odpuścić... że bedę czekać choćby lata... mimo iż przez to płaczę i boli to wszystko bardzo.. nawet po różnych rzeczach jakie mi powiedział i przekazał że nie bedzie swojego życia przewracał do góry nogami tylko dla tego że ja tak chce... Ale chce... bo tęskinę... :(