Wiesz co z tańcem towarzyskim już tak jest, że pochłania w całości ciało i zmysły. Pamiętam, że partner, z którym ja kiedyś tańczyłam nie pociągał mnie jako chłopak wcale. Jednak podczas ćwiczenia układów traktowałam go jak "swojego". Gdy wchodziliśmy wspólnie na parkiet zaczynała się prawdziwa gra ciał, zmysłów - ful zestaw. Chciałam być dla niego atrakcyjna, lubiłam gdy zapalały mu się w oczach takie ogniki, patrzyłam mu w oczy, bo to pomaga znaleźć wspólny rytm i jednocześnie odciągało wzrok od własnych stup
. Nasza instruktorka pracowała wcześniej w teatrze wiec nasze układy na szprycowane były całą masą "namiętnych" elementów: ocieraliśmy się o siebie, chwytaliśmy dłonią za twarze itd. Mi osobiście najbardziej podobał się układ do cza-czy, kiedy on szedł do tyłu, a ja w prostej linii za nim do przodu z ręką na jego torsie, też patrzyliśmy na siebie wtedy, aż iskry szły, ale nie ważne.
Chodzi o to, że on napisał mi kiedyś po zajęciach, tak totalnie od czapy (nie utrzymywaliśmy kontaktu poza lekcjami) "czy tak samo głęboko całuje jak patrze w oczy?" a ja byłam w szoku nie bardzo wiedząc co odpisać, no bo poza parkietem był tylko kolegom i nie chciałam tego zmieniać.
Tak, że oczywiście ,nie muszę mieć racji, ale radziłabym do oceny waszej relacji, brać pod uwagę, tylko to co się dzieje poza parkietem. Czyli konkretnie w Twoim przypadku nie nastawiałabym się na fajerwerki.
[ Dodano: 2014-04-16, 19:44 ]
Kurde ja i moja inteligencja. Tam powinno być
stóp jak coś - ale ze mnie kołek ;/
_________________
There are no unlockable doors
There are no unwinnable wars
There are no unrightable wrongs
Or unsingable songs