Ludzie, dajcie mu już spokój z tymi studiami, widać, że gość podchodzi do tego tematu bardzo emocjonalnie, podobnie, jak każdy kto nie chce na nie iść. Nikt nie potrafi nigdy zrozumieć takiej decyzji.
Ale wiecie co? Ja - choć sama w tym roku zaczynam studiować - uważam, że facet ma rację.
To myślenie, które wykształciło się w dzisiejszych czasach jest niezdrowe. Studia
nie są dla każdego. Kiedyś tylko nieliczni je mieli i to rzeczywiście coś znaczyło, teraz każdy ma i dopiero kiedy znajdzie się ktoś, kto nie ma to coś znaczy - znaczy, że na pewno jest idiotą i leniem. Błąd.
Niektórzy ludzie zwyczajnie nie czują potrzeby intelektualnego rozwoju i podchodzą do życia wyłącznie praktycznie. I studia
wcale nie gwarantują łatwiejszego dostania pracy. Nie każdy musi być prawnikiem, lekarzem, lingwistą, ekonomem,ach, bzdury. Jest mnóstwo fizycznych prac, które można zyskać po zawodówkach, czy też różnych kursach, jak choćby kosmetolog, czy taksówkarz, ba, są prace, które nie wymagają też niczego, jak choćby praca polityka, czy tam jakiegoś headhuntera (z tego co wiem) i często te prace są lepiej płatne niż niektóre z tych, które ma się po studiach. JestemBogiem ma rację, dziś ludzie, którzy nie wybierają takiej drogi, jak inni są traktowani z wyższością, a tak naprawdę wielu z nich skończy siedząc za biurkiem i zarabiając skromne pieniążki, podczas gdy jakiś operator wózka widłowego, który przy okazji dorabia handlując częściami od samochodów właśnie szykuje się do kupna domu z basenem. Miałam kiedyś chłopaka, który ze szkolnych przedmiotów nie radził sobie najlepiej, nie widział w sobie również większej chęci do studiowania i nie interesowało go nic poza sportem i zarabianiem pieniędzy, za to miał niezłą głowę do biznesu i już w wieku 15 lat zaczął prowadzić firmę i zarabiać tysiące, bez pomocy rodziców. I w tym właśnie sęk. On był przyziemny i praktyczny, a ludzie którzy idą na studia myślą raczej o zainteresowaniach i kiedruje nimi jakaś taka ogólna chęć zdobywania wiedzy, erudycji... (Tzn.... tak powinno być. Ale nie jest, bo teraz większość ludzi idzie na studia ze względu na presję otoczenia - bo przecież jak można na nie nie iść, co powie rodzina, znajomi, jak ja spojrzę w lustro?!)
Te dwa typy ludzi różnią się od siebie pod różnymi względami, nie można jednak powiedzieć, by któryś z nich był głupszy. Po prostu myślą inaczej. I już.
No. Więc skoro już ustaliliśmy, że jesteś typem praktycznym, to trzymaj się tego, jaki jesteś. Masz rację pisząc, że nie powinieneś wbrew sobie ścieżki życiowej i też nie rozumiem, dlaczego wszyscy tak zażarcie Ci to sugerują.
Ale...
Jeżeli już wiesz, że idziesz w tym kierunku, to chociaż idź, a nie stój w miejscu.
Znajdź pracę. Jak nie w swoim zawodzie, to w innym. Masz tyle możliwości, możesz nawet być wkurzającym telefonicznym naciągaczem, połowa moich znajomych to przerabiała!
Po co? Po to, żeby coś robić. Po to, żeby mieć cel wychodzenia z domu. Po to, żeby może kogoś poznać. Po to, żeby rodzice byli odrobinę odciążeni. Ale przede wszystkim po to, żeby mieć satysfakcję. Wydaje Ci się, że to wcale Ci jej nie da? Mylisz się. Tak zawsze się myśli, kiedy wpadnie się w to bagno, jakim jest lenistwo. Im bardziej nic nie robisz, tym bardziej nic Ci się nie chce i wszystko wydaje się bez sensu. Ale kiedy już zaczniesz i kiedy dostaniesz tę pierwszą wypłatę, od razu poczujesz się lepiej, poczujesz, że masz jakiś cel, poczujesz, że własnie zacząłeś nad sobą pracować.
Dalej. Nadwaga. Mój tata kiedyś zastosował taką dietę, która bardzo mu pomogła. Nie jadł wszelkich zapychaczy, jak: pieczywa, makaronu, ziemniaków, ryżu, kaszy - ktoś, kto zna się na rzeczy niech Ci to jakoś ładnie przedstawi w postaci chemicznych nazw składników, bo ja nie za bardzo wiem, co tak naprawdę łączy te rzeczy - wiem tylko tyle, że działa. Jadł normalnie wszystko poza tym co wymieniłam - oczywiście ograniczając fast foody i słodycze, ale to chyba oczywiste - i schudł sporo przez kilka miesięcy.
Co do ćwiczeń, nie będę Cię pouczać, sama nigdy nie potrafiłam się do tego zmobilizować, a powinnam, bo mam jestem strasznie niewysportowana, mam beznadziejną kondycję i gdyby nie moje geny, dzięki którym w ogóle nie tyję, to byłabym chyba wielorybem. Jedyne, co Ci powiem, to to, co mówią wszyscy próbujący mnie przekonać: ćwiczenia wywołują pozytywne emocje i kiedy trochę poćwiczysz, od razu czujesz się potem lepiej ze sobą, masz więcej energii i radości życia - co brzmi, jak dosyć sensowny sposób na pokonanie depresji, nie sądzisz?
No i w końcu. Komputer.
Kiedy nawiązujesz te internetowe dyskusje.... to czego one dotyczą najczęściej?
Muzyki? Uczuć? Polityki? Religii? Sportu? Czy może to po prostu rutynowe internetowe dyskusje na temat dyskusji samych w sobie, typu: kto pierwszy zaczął być niekulturalny, kto nie zrozumiał ironii, a kto popełnia więcej błędów ortograficznych?
Jeżeli czujesz, że coś w takich dyskusjach szczególnie Cię ciekawi, to skup się na tych tematach, które najbardziej Cię wciągają, bo za każdą błahostką kryje się coś co w istocie nie jest głupie, nawet w tym ostatnim. Sama kiedyś spędzałam godziny na czytaniu kłótni internetowych między ludźmi. Zajmowały mnie niesamowicie. Postanowiłam więc - skoro marnuje na nie już tyle czasu - to powyciągać z nich jakieś wnioski i zaczęłam je analizować. Zadałam sobie tysiące pytań:
Dlaczego ludzie w internecie są dla siebie mniej mili, niż w realu i dlaczego każda kłótnia wygląda podobnie, a każda wypowiedź brzmi tak znajomo, tak, jakbym cały czas trafiała na te same 2, 3 osoby kłócące się? Czy ludzie dzielą się na takie typy? Czy celowo upodabniają się do siebie czy to ich instynktowny mechanizm obronny, bo odmienność jest zbyt dużym ryzykiem społecznym? O co ludzie się kłócą najczęściej? Dlaczego te tematy, a nie inne wywołują kłótnie? Czy ci ludzie w swoich argumentach mówią coś, o czym nie wiedziałam? Czy ich wiedza jest rzetelna? Jeżeli czegoś nowego się dowiem, czy mogę to zgłębić? Czy zgłębienie tego może mnie interesować?
Widzisz, i w taki sposób marnotrawienie czasu w internecie może zmienić się w coś więcej.
Co do pornoli, postaraj się je wyłączyć i użyć wyobraźni, kiedy następnym razem będziesz sam ze swoim stojącym kompanem. Możecie się śmiać, ale słyszałam, że fantazje erotyczne są bardzo skutecznym pobudzającym ćwiczeniem dla umysłu i myślę, że naprawdę coś w tym jest! W końcu wszystko w naszych organizmach jest w jakiś sposób połączone. Dlatego dobrze jest czasem zabawić się bez oddziaływania bodźców wzrokowych.
A co do przyjaciół, mimo, że już to pisałam, powtórzę się.... Zagraj w otwarte karty i odezwij się do tych przyjaciół, mówiąc, że zdajesz sobie sprawę ze swojego problemu i z tego że spaprałeś sprawę, że przepraszasz i że naprawdę prosisz ich o kolejną szansę. A potem zaproś ich na piwo i porozmawiaj. Powiedz o tym, co Cię gryzie, spytaj co robili przez ten czas, kiedy nie rozmawialiście i słuchaj ich z zainteresowaniem, tak, by wiedzieli, że naprawdę nie masz ich gdzieś i chcesz to naprawić. To moja jedyna rada.
_________________
Gdy ludzie walczą o swoją wolność, rzadko otrzymują po zwycięstwie coś innego niż tylko nowych panów.