Ostatnio zauważyłem, że jestem kompletnie nieodporny na samotność.
Zawsze lubiłem szkołę, bo nie czułem się tam samotny.
Chodziłem na harcerstwo, bo nie byłem tam samotny.
Uczęszczałem na różne zajęcia (np. judo) tylko dlatego, że samotność była tam mi obca.
Kiedy nadchodzą wakacje, większość zostaje zamknięta.
I wtedy to uświadamiam sobie, że kompletnie nie radzę sobie będąc sam.
Zawsze w wakacje nie robię nic innego jak wychodzenie na dwór z kumplami.
Kiedy wakacje się rozpoczęły, przeprowadziłem się do nowego miejsca zamieszkania. Tu jestem samotniejszy niż kiedykolwiek byłem. Wiem natomiast, że kiedy rozpocznie się szkoła (8 września), poznam ludzi.
Ale tu nie o to chodzi.
Nie chcę uzależniać się od ludzi.
Chcę też radzić sobie jakoś będąc sam.
Aktualnie siedzę cały czas przy komputerze, w internecie (bo przecież tam są ludzie), a mój dzień wygląda jakoś dopiero, kiedy porozmawiam z kumplami z dawnego miejsca zamieszkania na skajpie.
I zdaję sobie sprawę z tego, że człowiek to zwierzę stadne, że potrzebuje innych.
Ale.. przecież istnieją ludzie, którzy mogą przeżyć samotnie całe życie.
A ja nie mogÄ™ nawet jednego dnia!
Jak ja poradzę sobie w przyszłości?
Grunt, że mam jeszcze mamę, nie wiem co bym zrobił, gdyby jej jeszcze nie było.
O ile wiele ludzi może mi zarzucić, że jestem uzależniony od internetu, tak twierdzę, że w żadnym wypadku nie jestem uzależniony ani od internetu, ani od chociażby komputera... Jestem uzależniony od ludzi...
Nie chcę żeby mój dzień tak wyglądał...
A jak wyglÄ…da?
Wstaję późno, o godzinie 13 czasu brytyjskiego.
Spędzam czas z mamą.
Godzina 18 mama idzie do pracy na noc.
I tak ja do północy, czasami do drugiej w nocy (np. dziś) siedzę na komputerze.
Nie mogę zaakceptować takiego stanu rzeczy.
Co mam robić?