Taka opcja zupełnie nie dla mnie. Po liceum ma się zerowe wykształcenie, gdzie by mnie zatrudnili? No i przede wszystkim za ile? Nie ma co rezygnować z rekrutacji na studia na rzecz obracania frytek w McDonaldzie za marne grosze.
Co innego jest u osób po technikach, które już mają zawód w ręku. Jednak nadal uważam, że jeśli ktoś ma szansę dostać się na studia i chce na te studia iść - niech nie rezygnuje z nich dla pracy, jeżeli nie ma naprawdę kryzysowej sytuacji i nie potrzebuje pieniędzy, żeby po prostu przetrwać następny dzień. Dorabiać można przecież w weekendy, popołudniami i w wakacje.
Szej-Hulud napisa/a:
(...) urządź sobie coś takiego tylko wtedy, gdy nie dostaniesz się na wymarzony kierunek studiów.
Jak się nie dostanie, to i tak ma rok w plecy. Na poprawkach sierpniowych można poprawić tylko jeden przedmiot, ale jak brakuje za dużo punktów, to niestety dopiero w maju następnego roku można poprawiać maturę. W takiej sytuacji oczywiście, że warto gdzieś wyjechać i zarobić, nie ma co siedzieć bezczynnie w domu.