Ja swój pokój w akademiku musiałam zaopatrzyć niemalże od zera. Mimo, że jechałam jako tako przygotowana, w praniu i tak wyszło, że brakuje mi mnóstwa rzeczy. No, a takie rzeczy, jak laptop czy tablet uznaję zawsze jako no. 1 na liście.
Musiałam zaopatrzyć się w takie rzeczy, jak m.in. czajnik elektryczny, żelazko, suszarka, lampka nocna, jakieś podstawowe garnki, kubki, talerze, na miejscu dokupiłyśmy ze współlokatorką także proszki i płyny do prania, wieszaki, miski, kosz na śmieci, mopa czy kuchenkę elektryczną z jedną płytką.
Nie wiem, jakie masz warunki w tym akademiku - myśmy mieli dwie wspólne kuchnie na cały blok, co było niewystarczające dla większości, więc spotkałam się z pokojami, w których lokatorzy kupili przenośne lodówki, suszarki na naczynia i inne tego typu pierdółki. Po miesiącu bez lodówki dopiero się zauważa, jaki to cud techniki. :D
Towarzystwem bym się nie przejmowała. Tydzień, pierwsza, druga impreza i poznasz masę ludzi. Jak się nastawić? Pozytywnie i bez uprzedzeń :P
_________________
meow