Witam.
Piszę tutaj, bo muszę się kogoś poradzić. Chodzi o koleżankę(może określmy ją jako X), którą znam z czasów gimnazjum. Zacznę może od tego:
Chodziliśmy razem do jednej klasy od początku gimnazjum, ale najbardziej poznałem ją w klasie III. Nie ukrywam, zaczęła mnie się ona w pewnym okresie czasu podobać. Spędzałem z nią dużo czasu. Zostawałem po lekcjach, tylko po to aby czekać z nią na jej busa do domu. Ale w pewnym momencie coś się posypało(zeszedłem do poziomu takiego cichego wielbiciela), i po jakimś czasie wyglądało to tak: kilka dni normalnego gadania, kilka dni fochów(z jej strony za byle). Chociaż mimo fochów i wszelakich sprzeczek zgodziła się ze mną iść na bal gimnazjalny(to mnie do tej pory zastanawia). Tak minęło gimnazjum. Na wakacjach była w okolicy taka większa impreza i od tamtej pory całkowicie przestałem ją ogarniać
Po tej imprezie nie widzieliśmy się miesiąc(nie kontaktowaliśmy się). Po miesiącu zrobiliśmy ostatnie ognisko klasowe(takie pożegnalne przed pójściem do szkół średnich). Pierwszy temat na tym ognisku był o mnie(bo zostałem odstawiony do domu przez panów w niebieskich mundurach). X wyskoczyła do mnie z tekstem: Pamiętasz naszą rozmowę, mieliśmy ją kiedyś dokończyć. Zamurowało mnie
, odpowiedziałem coś takiego: Jaką rozmowę, widzieliśmy się tylko na początku jak stałem z kolegami. Ona do mnie: co nie pamiętasz rozmowy pod sceną? Ja: nie.
Po tym przez dwa następne miesiące(do mniej więcej końca października) ignorowała mnie. Pomyślałem sobie trudno się mówi...
Ale tak pod koniec października przychodzę na dworzec centralny i patrzę stoi X, jej koleżanka z nowej szkoły i mój kumpel. Głupio było mi zignorować kumpla, więc podszedłem, przywitałem się a X do mnie: Cześć Kamil, Jak nowa szkoła? £atwo sobie wyobrazić moją minę
I dalej jakoś się rozmowa potoczyła.
Potem coraz częściej na siebie wpadaliśmy... Zaczęła mi opowiadać o swoich nowych znajomych itp. i pierwsza nie zrozumiała rzecz: opowiadała mi przez pewien czas o koledze z klasy, który jej mnie przypomina. Szczerze nie chciało mnie się tego słuchać, ale co mi tam. Potem przestała.
Druga nie zrozumiała rzecz: Poznała ostatnio moją nową koleżankę(taka mała wariatka, zawsze coś się z nią dzieje). Dużo ludzi doradza mi, żeby się za nią brać itp.
Ale X odrazu nie przypadła do gustu...
Trzecia rzecz: Zawsze gdy ktoś w obecności X mówi o tej koleżance z podpunktu wyżej, X dziwnie reaguje(robi krzywe miny, czerwieni się).
Czwarta rzecz: PiszÄ™(znowu) od pewnego czasu z X. I te rozmowy idÄ… w "nowym kierunku"
Np. rozmyślaliśmy o tym, co ona nagada na mnie gdy np. pozna moich rodziców. :D Obiecała mi, że spalę się ze wstydu xD
Piąta rzecz: Mimo, że na fb czy w smsach rozmowy się kleją, tak w cztery oczy już trochę mniej. Nie wiem dlaczego, ale rozmowy twarzą w twarz zaczynają mnie irytować. A ona mam wrażenie jakby czasami chciała mi powiedzieć: dobra na dzisiaj starczy, daj mi już spokój, odezwij się za kilka dni.
Szósta rzecz: Często dzwoni do mnie, żeby przyjść po nią do jej szkoły. Ale zawsze mimo, że idę po nią, to wracamy ja, ona i jej koleżanki. Mam takie wrażenie jakby wstydziła się mnie przy swoich nowych koleżankach.
Siódma rzecz: Wypytuje mnie dużo o koleżankę, o której była mowa w podpunkcie dwa. Nawet mi czasami zadaje pytania: czy ona mnie się podoba, czy uważam, że jest ładna? Męczy to mnie już, nie jesteśmy parą, nie muszę się jej tłumaczyć.
Wiem, że styl pisania wygląda na gimbazę, ale cóż: Człowiek z gimnazjum wychodzi, a gimnazjum z niego nie :D
Co wy o tym sądzicie? Bo ja już nie wiem, mam wrażenie, że jestem jej taką zabaweczką... Pewnie po przeczytaniu kilka osób zada sobie pytanie czemu z X nie jesteśmy parą, odpowiedź jest prosta: mimo, że raczej jest dojrzała to jej poziom zdecydowania jest na poziomie 7 latki... poza tym, nie wiem dlaczego ale uważam, że raczej szans u niej nie mam