Witajcie,
Wiem, że wielu z Was może pomyśleć, że ten wątek jest bzdurny a moje wymysły beznadziejne.
Mój problem (?) dotyczy mojego bardzo nasilonego instynktu macierzyńskiego. Mam lat 21, w przyszłym roku kończę licencjat, mam za sobą dwa płatne staże i jestem w trakcie szukania trzeciego. Od ponad dwóch lat jestem szczęśliwą narzeczoną mojego T¯. Oboje bardzo chcemy mieć potomstwo.Z tym, że ja max 2 a mój chłopak trochę więcej :D ale to na marginesie. Planujemy za rok wyjechać do Niemiec i tam zacząć układać sobie życie. Mamy na celowniku już prace a mieszkanie przecież by się znalazło. Cały problem w tym, że ja bardzo chcę mieć dziecko.. teraz! Wiem, że jeszcze jestem młodziutka i nie mam stałej pracy ale czasem to uczucie jest silniejsze ode mnie. Często rozmawiam na ten temat z partnerem. On twierdzi, że odpowiedni czas na dziecko jest po ślubie, jak będziemy mieć środki finansowe i swoje mieszkanie ale gdybyśmy wpadli to wychowalibyśmy. Rozumnie rzecz biorąc wiem, że ma racje ale serce strasznie ciągnie mnie do dzidzi. W sumie nie wiem po co zakłam ten wątek, być moze musiałam napisać te słowa komuś obcemu..