Ehh, zawsze miewałem z tym problemy, jakoś rodzicie moich koleżanek nie pałali do mnie sympatią.
Często jestem skreślony na starcie, choćby za wizualizację (bojówki, glany, duże koszulki, łysa głowa, widoczne blizny po nożu, butelce, gazrurce...), jeszcze gorzej, gdy dochodzi do rozmowy i próby "przełamania lodów".
No cóż, wychodzę z założenia, iż znajomość rozwijam z daną jednostką, a nie jej stadem, zatem często bywam bezczelny, momentami wulgarny, lecz średnio mnie obchodzi, co myślą o mnie spusty szarej masy.
Co do tego, że rodzice przeglądają sms/wiadomości swoich dzieci...
Nigdy czegoś takiego nie miałem, ogółem takową nadopiekuńczość uważam za krzywdzącą, gdyż prawem ludzkiego istnienia jest prawdo do tajemnic oraz własnej tożsamości.
Ja wiem, że to troska, próba ochrony przed tym ********m światem, lecz w ogólnym rozrachunku niesie to jedynie izolację jednostki podlegającej takowej kontroli, szczególnie względem kontrolujących.
Przykro mi, ale zamiast zapobiegać- rodzić powinien leczyć, jak inaczej dziecko ma się nauczyć życia, nawet w kwestii fizyczno-emocjonalnej, szczególnie w relacjach damsko-męskich.
(Wybaczcie, że nie piszę męsko-męskich, czy damsko-damskich, chyba nie obraża to większości homoseksualnej?)
_________________
Jesteście jedynie paranoidalnymi tworami mojej psychiki, ot taki solipsyzm.