Witajcie.
Jestem nowym użytkownikiem na tym forum, mam nadzieje że nie zapomnę o nim zbyt szybko, i zostane na długo :) Znalazłem je poprzez google, gdzie chciałem odnaleźć rozwiązanie na mój problem, którym się zaraz z wami podziele
A więc do rzeczy - mam 20 lat, jestem studentem pierwszego roku Uniwerku medycznego w £odzi. Mój problem dotyczy mojego związku, który zaczałem tworzyć jakieś dwa mce temu z dziewczyną którą poznałem na studiach. Oboje jesteśmy z £odzi, tylko się bardzo różnimy, główny powód to taki że ja zarabiam na swoje studia co roku za granicą w wakacje, a ona ma na nie od taty który jest kierownikiem jednej z katedr na UM. Trochę się o to spieramy, ja nie mówię że ona ma źle czy coś, bo ma średnią 5.0 więc spełnia edukacyjne oczekiwania rodziców jak najbardziej, no a ja... ja to wiecie, dobrze że nie studiuje medycyny :) Po prostu teraz dorwałem pracę przy budowie osiedla w £odzi, a ona chce jechać na wakacje do Florencji, ponieważ uważa że na nie zasługuje. Mnie osobiście na to nie stać ,więc odpadam z miejsca, zresztą nigdy nie jeździłem na wakacje za granice, góra 5-7dni nad jezioro jakieś, zawsze pracowałem, albo chciałem zarobić na swój pierwszy samochód, albo na studia. Zawsze mi się to udawało.
Dodatkowo ja nigdy nie miałem dziewczyny, zawsze byłem odrzucany, zawsze zakochiwawałem się na zabój, a później odpadałem, sam nie wiem czemu. Wszyscy moi znajomi twierdzili że po prostu trafiały mi się tępe p^$0y, i zazwyczaj po kilku dniach zapominałem o odrzuceniu. Z kolei moja obecna dziewczyna przede mną była w związku 4.5 roku z ..... szwajcarem, który mógł sobie pozwolić na loty do Polski kiedy tylko chciał, dodatkowo studiuje medycynie w Genewie
Poznali się 5lat temu na jakimś obozie nad jeziorem w Lindau(czy jakoś tak) Co prawda najpierw byli ze sobą 3,5 roku, później zerwali, później 7mcy przerwy, i ona stwierdziła że jednak bez sensu było wchodzić dwa razy do tej samej rzeki, i pora to skończyć na amen. Niby nie mają kontaktu, bo zablokował ją chłopina na fejsie, ale widać w niej sentymenty do niego. Co roku ona jeździła do niego w wakacje, mieszkała z nim 2-3mce, była wszędzie chyba już, bo zabierał ją nawet wtedy do innych miejsc świata np Paryż, Madryt itd itp. Moim zdaniem nieco przywykła.
Owszem, dziewczyny kosztują, ale nie sądze że ta osoba serop coś do mnie czuje - która na początku relacji twierdzi że jara ją jak ktoś sam w wieku lat 20 sobie radzi, nie patrzy na rodziców od dłuższego czasu, ma na utrzymanie swojego samochodu, ma na cały rok studiów, a po czasie wyskakuje z tekstem " w naszym związku brakuje momentu który by nas wzmocnił - np wyjścia gdzieś, zrobienia czegoś innego niż tylko spacery, parki, zalewy, stare miasto" Niby zawsze odpowiadam że spoko, że muszę pojechać do rodziców, coś im pomóc, bo za darmo nic u mnie w domu nie ma, dopiero wrócę to gdzieś Cię zabiorę - a ona twierdzi że rozumie, że nie musze tego robic, ze te wyjscia nie są konieczne, ze po prostu chce sie teraz skupić na sesji, i dopiero później wszystko wyjdzie w praniu - dla mnie to kit, ponieważ widzę jej rozczarowaną minę zazwyczaj, tylko ona mi o tym nie powie co czuje, aby mnie nie urazić.
Dodatkowo podczas pierwszego miesiaca codziennie na dobranoc mówiliśmy sobie czy to przez tel, czy to w rzeczywistości miłe rzeczy typu że jestem jej facetem życia, że jest odpowiedzialny, i będzie chciała ze mna założyć w przyszłości rodzine - i pozniej to samo na dzien dobry w smsie, lub na fejsie - a teraz gdy ja jej słodze non stop, to w wizji dalszej przyszłości ona myśli, zazwyczaj puentuje że widzi ze się staram, abym się nie martwił tym że nie spełniam jej oczekiwań, bo niby spełniam, ale w temacie miłości 4ever miliczy. Kiedyś miała jakby więcej motyli w brzuchu, tak na samym początku a teraz tak nudzi sie ze mną.
Oczywiście sama mi tego nie powie.
Nie wiem, może to normalne, może nie, może kwestia wychowania nas jest winna,to moja pierwsza miłość, i chciałbym aby już została tak na zawsze... :)
Liczę na odpowiedzi :) Pozdrawiam, i miłej niedzieli